Powracam! Tak, po dłuższej przerwie powracam i to z rozmachem na wszystkich kanałach!
W sieci bywałam, a nie byłam - z różnych przyczyn.
- Najpierw zepsuły mi się wszystkie możliwe sprzęty. Zepsuty komputer, następnie telefon, którym na co dzień wykonywałam świetne zdjęcia i nagrywałam filmy na youtube.
- Później przyszły sprawy urzędowe. Jedna sprawa za drugą mocno mnie przygnębiły i nie miałam już ochoty na nic.
- Późnij przyszło zrezygnowanie i depresja. Trwała krótko, bo cały czas mówiłam sobie, że nie chce zostać w miejscu, w którym się znalazłam i które odcięło mnie od własnego życia na ponad rok czasu.
- A później doczekałam się upragnionej przeprowadzki, której częściowe efekty zobaczycie na moim youtubie, bo już od marca zaczęły pojawiać się nowe filmy, mimo tego, że jeszcze nie do końca mam czym nagrywać.
Kiedy działy się te wszystkie rzeczy stwierdziłam, że pora na pewien czas zniknąć z sieci i social mediów i spojrzeć na swoje życie z dystansem, aby skupić się na priorytetach i ruszyć do przodu nie patrząc się już za siebie.
Oczywiście mówię to w przenośni, bo część spraw jeszcze na mnie ciąży, a ubiegły bardzo stagnacyjny rok spowodował, że mój wygląd i samopoczucie się pogorszyły na tyle, że przez pierwsze miesiące będę ponownie zbierać pozytywną, wesołą energię, by móc swobodnie cieszyć się życiem. Nie zamierzam jednak patrzeć za siebie, bo nic co minęło już nie wróci i pora z drogi a wstecznym obrócić się i ruszyć 200 km/h na przód :)
Tak do tej pory jechałam do przodu, ale jak na wstecznym, czyli tyłem, sądząc, że ludzie, zdarzenia i miejsca z przeszłości się wyklarują. Nie wyklarowały się, a mi już szkoda czasu na czekanie na przeprosiny czy szacunek od ludzi, którzy zniknęli z mojego życia na własną odpowiedzialność.
Zrozumiałam, że skoro ja biorę odpowiedzialność za swoje życie, to i inni powinni brać za swoje. Już nie moja w tym rola, aby dawać kolejne szanse. Zmieniłam się.
Miesiąc bez social mediów to najlepsze lekarstwo na swoje własne życie.
1. Człowiek przestaje się porównywać.
2. Człowiek przestaje zwracać uwagę na osoby, którym się nie podobam, a może i podobam, ale nie robią żadnego kroku, aby coś w danej relacji czy znajomości zmienić - przestałam dzięki temu tracić czas na znajomości bez przyszłości (o tym napiszę odrębny post).
3. Człowiek przestaje się stresować tą ciągłą "koniecznością" bycia w sieci, bo ktoś może o nas zapomnieć. Nikt nie zapomni. A jak zapomni, to nie jest to osoba, która chciała być częścią naszego świata.
4. Dostrzega się plusy i minusy kanałów jakie się obserwuje.
5. Nie podąża się ślepo za modą i pojawiają się własne, ciekawe pomysły na pokazanie swoich umiejętności w sieci, umiejętności, którymi można dotrzeć na większą skalę globu.
6. Można bardziej skupi się na uporządkowaniu życia tu i teraz nie tłumacząc się nikomu dlaczego nie odpowiedziało się na czas.
7. Można przemyśleć co chce się pokazać światu o sobie, i w którym kierunku iść, aby to wszystko co w sieci jest publikowane było nie tylko w pełni prawdziwe a nie wykreowane, ale również miało konkretny przekaz a nie zwykłą paplaninę typu "życie jest takie cudowne" lub "życie jest takie okropne". Życie ma całą paletę barw, ale można je poznać tylko doświadczając i opowiadając o tych doświadczeniach, a nie spłycając wszystko do idealizmu (w takiej sytuacji zawsze mam wrażenie, że dana osoba jest mało inteligentna - sama nie wiem dlaczego :) ). Nie wiem jak Wy, ale ja wolę w sieci konkrety podparte sprawdzonymi argumentami, realnymi - z życia wziętymi, a nie ciągłe pisanie czy mówienie o niczym. Każdy portal informacyjny-plotkarsko-poradnikowy zanim dojdzie do sedna sprawy najpierw przedstawi jedno zdanie na 10 różnych sposobów. Internet powinien uczyć, wzbogacać, odkrywać nowe pasje, cele w życiu, hobby, być źródłem kontaktu z innymi, znalezieniem pracy lub jej wykonywaniem, a przede wszystkim miejscem rozwiązywania problemów, dowiadywaniem się konkrtnych informacji. No nie wiem, może mnie już męczą te wszystkie fake newsy czy clickbaity, tylko po to, żeby wejść na daną stronę.
8. Zwiększa się ilość czasu, a po tygodniu zapomina się o zaglądaniu na własne profile.
9. Dostrzega się ile czasu zmarnowało się na przesiadywanie w sieci, obserwacje osób, które nigdy w naszym życiu się nie znajdą, i że kolejny rok minął, a własnego życiowego celu i sukcesu życiowego jak nie było tak nie ma ;)
10. Zaczyna się być tajemniczym dla tych, którzy obserwują, a tym którzy są wiernymi czytelnikami czy fanami zaczyna być tęskno za publikacjami, które dają pozytywnego kopniaka kiedy jest źle, bo kiedy jest dobrze - ludzi wokół jest zawsze pełno. Kiedy jest źle - większość się odwraca. (w kolejnych postach dowiecie się kiedy ja rozpoznaje ludzi, którzy będą na dobre, ale przede wszystkim będą na złe).
Oto tylko 10 punktów, które pokazują co się zmienia po odstawieniu social media na miesiąc (u mnie było to nawet prawie 2 miesiące).
Jeżeli nie praktykowaliście - polecam. Szczególnie wtedy kiedy czujecie przygnębienie. Odcięcie się od cukierkowego świata ideałów skieruje Waszą uwagę na otoczenie i codzienne życie, i dostrzeżecie, że ta cukierkowość nie jest już wcale taka interesująca :) Tak się zadziało przynajmniej u mnie.
Dajcie znać w komentarzu jak Wy robicie przerwy od social mediów i co w tym czasie czujecie?
Komentarze
Prześlij komentarz