SERIA KUPUJ Z GŁOWĄ [#5] OSZCZĘDNOŚĆ NA JEDZENIU

oszczędzanie pieniędzy
 

Wiele osób robi  ekstra diety, głoduje pod pretekstem lepszego wyglądu (uważam, że zależy co to znaczy “lepszy wygląd” - mi osobiście bardziej odpowiadają osoby, które nie katują się dietami, tylko jedzą wszystko, wyglądając przy tym zdrowo i wysportowanie. Katowanie się nie jedzeniem to jak dla mnie droga do anoreksji i zaburzeń odżywiania (aby tylko pochwalić się niższą wagą), a wystarczyłoby po prostu zaoszczędzić mądrze na jedzeniu.

Głodówki, szczególnie w trakcie czasu odchudzania, mogą spowodować nawrót wagi, a nawet efekt jojo. Kiedy człowiek z dnia na dzień zaczyna się głodzić, nie daje to wcale oczekiwanego efektu.

W czasie pandemii mówi się, aby nie robić głodówek i nie przeprowadzać diet, bo chodzi o utrzymanie organizmu w najwyższej gotowości do ewentualnego zarażenia się covid. Siła organizmu musi być w tym czasie wzmocniona. Nie jest to jednak powód do tego, by siedzieć i się przejadać. To najlepszy czas na ćwiczenia w domu i oszczędność na jedzeniu.


Ja obecnie przeszłam na jedzenie warzyw i owoców, które wypełniły moją lodówkę w 90%.Przez dwa tygodnie jadłam same warzywa i owoce i poczułam się świetnie, a po dwóch tygodniach trochę je urozmaiciłam, bo zabrakło mi czasu na przygotowywanie posiłków (więcej zleceń w tej chwili jest dla mnie ważniejszym priorytetem niż myślenie tylko o jedzeniu). Czuje się przy takim jedzeniu wyśmienicie - wreszcie brak wzdętego brzucha, oczyszczony organizm, do tego dołożone picie dużej ilości wody, i moja waga (głównie z nóg i łydek) zaczęła spadać, a wcale nie przemęczam się jeżeli chodzi o ćwiczenia. 


Dzisiaj jednak nie chce pisać o tym co jem, ale w jaki sposób ja oszczędzam na jedzeniu i to niczego sobie nie odmawiając, ani nie będąc od niczego uzależnioną (kiedyś byłam od majonezu, słodyczy i kawy).


Ale zanim do tego przejdziemy, zobaczcie co już było w tej serii:

(#1) Plan na rok

(#2) Licz

(#3) Kupno - Sprzedaż

(#4) Nowe czy używane


Jak się nauczyć oszczędzać na jedzeniu?

Kiedy byłam w największym życiowym dołku było mnie stać wtedy tylko na mąkę, mleko i przy lepszych wiatrach - jajka. Jedna kwestia to fakt, że akurat kupowałam takie produkty a nie inne nie bez powodu, a druga, że takie zakupy musiały mi starczyć na pełny tydzień.

Z mąki można zrobić wszystko - chleb, naleśniki, papcake, placki ziemniaczane (jak do zakupów dorzuci się także ziemniaki), ciastka, wszelkiego rodzaju wypieki. Mleko i jajka dopomogą w niektórych wypiekach, ale także można wykorzystać je do zrobienia jajecznicy, jajek na twardo, past jajecznych, a nawet czegoś na słodko - np. bezy.

Wszystkie te zakupy to koszt ok. 10zł tygodniowo, a przy szukaniu oszczędności, to najlepsze produkty z jakich można przetrwać i nie chodzić ciągle na głodzie (warto wtedy dodać do tego ćwiczenia, bo przy takim deficycie kalorycznym szybciej jest zrobić wymarzoną sylwetkę).

Kiedy już mi się w życiu polepszyło, doszłam do wniosku, że nie było to wcale najgorsze, bo pomogło mi szybciej wypracować ekstra figurę, ale zwróciłam także uwagę, że pora nauczyć się oszczędzać na jedzeniu (które ja uznaje, że i tak ląduje w wc, więc to jak wyrzucanie pieniędzy do toalety - odżywianie, odżywianiem, ale bez przesady).


Wtedy, kiedy już mogłam normalnie kupować, zauważyłam, że w niektórych sklepach stacjonarnych, za te same produkty co w innych punktach, płaci się dużo więcej. Ten tekst nie jest sponsorowany (a szkoda), ale mogę powiedzieć tyle - sklepy wielkopowierzchniowe, które można spotkać od ręki i wszyscy do nich chodzą, są z pozoru uznawane za tańsze, a w rzeczywistości tak nie jest.

Po przeprowadzce do Warszawy wreszcie mogłam skorzystać z zakupów przez internet i zaczęłam kupować przez auchan direct. Moje miesięczne zakupy (pełna lodówka z zapasami) zaczęły wynosić 100-120zł z transportem. Za tą kwotę do tej pory kupuje zdalnie na cały miesiąc jedzenia dla mnie, z przesytem owoców i warzyw. Zaczęłam obserwować jak to jest, kiedy te same zakupy robię stacjonarnie. I nagle dostrzegłam - przy zakupach stacjonarnych wydaje na jedzenie 300,00zł na jedną osobę miesięcznie. Pomyślałam - lekkie przegięcie. W czym jest rzecz?

I okazuje się, że te “grosze”, te cudowne “końcówki” składają się na spore kwoty, których się nie zauważa. Sklepy stacjonarne mają produkty od ręki na już i opłaca się w ten sposób ich bliską lokalizację oraz wnętrze budynku w jakim się te sklepy znajdują, czyli wynajem lub dzierżawę. Jest to tzw. marża do każdego produktu, na wszystkie koszty jakie ponosi sklep. Sklepy z produktami, które dojeżdżają bezpośrednio do domu, lub sklepy zlokalizowane na obrzeżach miast, do których samodzielnie trzeba dojechać po zakupy spożywcze,mają nie tylko większą ofertę produktów - od najtańszych do najdroższych, ale także te koszty są łatwiejsze do wyeliminowania. Nie są zlokalizowane na każdym skrzyżowaniu, ale pomagają kupującym zrobić i zapewnić kupującym większe zakupy, czego sklepy blisko domów nie gwarantują. 

Od tego czasu zaczęłam kupować z dowozem do domu, a jak nie mogę tego zrobić, to sama dojeżdżam do hiper a nie super marketów, aby mój wybór był bardziej opłacalny, niż zdanie się na kilka rodzajów produktów, na które po prostu jestem skazana w sklepach bliskiego sąsiedztwa, a które to produkty nie zmieniają się od lat.


Czy zatem można oszczędzić na jedzeniu i to tuż przed samymi świętami, do których już tuż tuż?


Oczywiście - wystarczy wybrać się do większych sklepów z konkretną listą zakupów, lub zamówić te produkty przez sklep z dostawą do domu. W tym drugim przypadku nic nie będzie kusić dodatkowego na zakupach, zakupy zostaną wniesione do samych drzwi, a oszczędność czasu i pieniędzy - niezawodna.


Dajcie znać czy wy również zauważyliście, że w sklepach typu dyskonty, supermarkety, też wydajecie więcej pieniędzy niż w sklepach wielkopowierzchniowych? 

Jakie Wy macie sposoby na oszczędzaniu na jedzeniu?


------------------------------------------------

Zapraszam po więcej przemyśleń:

Komentarze