I jak Wasze wydatki i oszczędności? Za nami już tematy:
Teraz pora na temat kupna - sprzedaży.
Ja się w tym wręcz wyspecjalizowałam kiedy byłam w największym kryzysie życiowym. To jednak pozwoliło spojrzeć mi na własne rzeczy z innego punktu widzenia oraz faktu co tak naprawdę jest opłacalne, a co jest tylko miłym dodatkiem do życia.
Mogę Wam powiedzieć, że tylko jedna i jedyna rzecz jest opłacalna kiedy potrzebujecie ją sprzedać. Jest to złoto! Pierścionki, wisiorki, kolczyki, wszystko co złote można sprzedać po wielu latach w wartości równoznacznej z zakupem a nawet wyższej. Wszystkie pozostałe rzeczy... no jakby to powiedzieć - są nic niewarte.
Już Wam mówię wszystko po kolei.
Na wstępie, dlaczego poruszam ten temat?
Ponieważ każdy lockdown i zbliżające się Święta Bożego Narodzenia ułatwiają zrobienie porządków w domu i w życiu. Wiele przedmiotów będących w domach traci na wartości, a jest również niepotrzebna. Kiedy jedni marzą lub marzyli o jakimś przedmiocie, którego nie ma już w sklepach, a Wy taki przedmiot macie - sprzedajcie go. Jeżeli to Wy marzycie, aby takiej rzeczy się pozbyć i zrobić miejsce na nowe, zbliżający się lockdown pomoże wybrać przedmioty na sprzedaż i wymienić ich wartość na prezenty pod choinkę dla rodziny - np. kupując je od osób, które też swoje rzeczy sprzedają.
Myśl o fakcie, że sklepy mogą być zamknięte nie powoduje, że nie można niczego kupić. Otwiera to możliwość patrzenia szerzej, dzięki czemu można kupować przedmioty innych i sprzedawać własne.
Kiedy ja zaczęłam sprzedawać swoje niepotrzebne przedmioty, myślałam, że te, które wydawały się chwytliwe, sprzedadzą się jako pierwsze. Nic wręcz mylnego. Jako pierwsze sprzedały się rzeczy, które myślałam, że będą stały w nieskończoność, a te rzekome “pewniki” próbuje sprzedać do dzisiaj. Przy tak licznych przeprowadzkach jak to jest w moim życiu, nie chce przenosić ich ciągle z miejsca na miejsce, bo ich po prostu nie używam, a muszę to robić, bo nie mogę sprzedać.
Sprzedaż pierwszych przedmiotów jest czymś trudnym. Człowiek jak się do czegoś przywiąże, to trudno jest odkleić ten sentyment, albo myśl, że się do czegoś przyda.
Ja w niektórych sprzedawanych rzeczach, które myślałam, że będą ze mną zawsze i pozostaną dekoracją mojego domu, pożegnałam się tak - przetłumaczyłam sobie, że teraz muszę je sprzedać, bo i tak nie mogę ich wykorzystać. Budżet z nich pozwoli mi zrobić miejsce na nowe rzeczy, przedmioty, więc zarobione pieniądze przeznaczę na to, co jest mi w tej chwili bardziej potrzebne - rzeczy, opłaty, jedzenie. Zdecydowanie lepiej jest mieć gdzie mieszkać i co jeść, niż stracić dom czy głodować, ale patrzeć na przedmiot o konkretnej wartości.
Dla przykładu pokażę Wam w czym jest rzecz.
Kupujecie nowy telefon - za gotówkę czy w abonamencie na 2 lata (bez znaczenia). Po dwóch latach chcecie go sprzedać o wartości zbliżonej do wartości nowego modelu. Przez te dwa lata tak dbaliście o telefon, że wygląda jak nowy. Kiedy przychodzi czas sprzedaży po tych 2 latach, dowiadujecie się, że telefon już dawno nie ma takiej wartości. W momencie jego zakupienia, telefon (podobnie jak samochód) od razu traci na wartości. Aby na nim zyskać lub sprzedać go w cenie zakupu, musielibyście to zrobić w przeciągu 5 miesięcy od kupna (tak mi kiedyś powiedział jeden Pan w komisie). Po dwóch latach jego wartość spadnie o połowę, a z każdym kolejnym miesiącem będzie spadać nadal, aż ostatecznie, po kilku latach, wartość telefonu spadnie do ok. 200,00 zł. Dlatego - nie warto przetrzymywać telefonów zbyt długo, bo później są nic nie warte. Sami ludzie zrobili taki śmietnik na ziemi - produkują, a później nic z tym zrobić nie można - dotyczy to wszystkich drobnych sprzętów.
Kiedy ja robiłam porządki, chciałam pozbyć się także zbędnej makulatury. Od każdej firmy dostawałam katalogi (teraz już nie biorę nic, wyznacznikiem produktów są dla mnie strony internetowe). Okazało się, że mam ich tak dużo, że wyrzucenie makulatury do śmieci byłoby sporą stratą pieniędzy. Skumulowałam wszystko, przewiązałam sznurkiem i wywoziłam tyle ile mogłam do punktu skupu makulatury. Okazało się jej tak dużo, że łącznie, w każdym wywiezieniu makulatura liczyła 100 kg. Z takiego ciężaru ja otrzymywałam 10-20 zł. Gdybym wyrzuciła makulaturę do śmieci byłoby to 0,00zł. A tak - były fajne zakupy :)
Dlatego sprzedawać można i warto wszystko - nie wiadomo komu się przyda. Nie będzie to nigdy w cenie zakupu (chyba, że jest sprzedawane od razu po zakupie - ale i w tym przypadku nie ma gwarancji. Próbuję sprzedać nowiusieńką baterię do mojego laptopa, którą zamówiłam kilka lat temu za 200,00zł, i okazało się, że nie pasuje - 2 mm za duża. Nowiutka bateria, która nie dopasowała się do mojego modelu i do tej pory jej nie sprzedałam. A teraz jej wartość rynkowa to 50 zł. 150,00 zł w plecy, a nowa, nieużywana bateria ciągle ze mną.)
Kupować warto od innych, po promocji lub na wyprzedaży. Teraz, kiedy idą Święta, warto jeszcze w listopadzie wybrać rzeczy, z którymi można się podzielić z innymi i nadać im nowego życia w rękach innych osób. Po co mają leżeć u Was, jak mogą być w pełni wykorzystywane przez kogoś innego - tak sprzedałam aparat, akordeon, a nawet przycinarkę do gałęzi, które czekały na swój czas i odzyskały drugie życie.
Dlaczego uważam, że lepiej kupować a nie się wymieniać?
Ponieważ tylko wymiana pieniężna nadaje przedmiotom wartości i lepiej się je docenia, a przynajmniej szanuje. Poza tym, jeżeli ktoś z wymiany zmieni zdanie, to nie trzeba będzie także zwracać przedmiotu, który Wam się już sprawdza.
Myślcie zawsze o tym, że kiedyś zainwestowaliście w każdy przedmiot własne fundusze, więc warto, aby te koszty zwróciły się do Was przynajmniej w minimalnym stopniu.
Życzę udanych wyborów rzeczy na sprzedaż, owocnej sprzedaży i zakupów :)
Dajcie znać w komentarzu co najtrudniej Wam jest sprzedać a co było najłatwiej. Może to czego nie możecie sprzedać poszukuje ktoś z moich czytelników. Piszcie śmiało.
------------------------------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz