Wiem wiem, wczoraj pisałam o tym jak zachować prywatność, a mimo to pokazywać i udzielać się w sieci, a dzisiaj całkowite przeciwieństwo, bo temat vlogów - które pokazują ludzkie życie ( i przecież sama takie vlogi nagrywam :)). Może się wydawać, że jedno drugiemu zaprzeczenia, ale właśnie dzisiaj o tym, że nie i wyjaśnię Wam dlaczego.
Vlogi kontra social media
Wczoraj pisałam, że niektórzy lubią pokazywać w sieci wszystko, a inni nie mogą się przełamać, żeby cokolwiek ze swojego życia udostępniać.
Osobiście miałam kiedyś potężną blokadę do opublikowania swojego życia w sieci i nie było to związane ani ze wstydem, ani z tym, że nie miałam nic do powiedzenia. Było to związane przede wszystkim z doświadczeniami ze studiów, kiedy zrozumiałam z czym się wiąże słowo "popularność". Po wygranej w konkursie ogólnopolskim, kiedy byłam w każdym magazynie branżowym i wygrałam nagrodę pieniężną, kilka miesięcy po odebranej nagrodzie, zobaczyłam prawdziwe twarze osób, z którymi studiowałam. To był istny hejt.
Teraz myślę, że to było wartościowe doświadczenie, ponieważ mimo tego, że wtedy, zamknęło mnie ono na kilka lat przed pokazywaniem siebie, swoich przemyśleń, wiedzy czy twórczości szerszemu gronu osób, to teraz wiem, że miało mnie to wzmocnić, aby nauczyć się odpierać hejt, który nie wiąże się z prawdą (a ja się nią w życiu kieruje, więc jeżeli pokazuje emocje, to znaczy, że nie godzę się na jakiś fałsz, który widzę). Tamten hejt dotyczący tej rzekomej na tamte czasy "popularności" był tylko przygotowaniem mnie do faktu, jaki się zadział - mojego ponownego upubliczniania się.
Kiedy wczoraj pisałam tu o sprawie pokazywania wszystkiego w sieci, nie miałam na myśli każdego miejsca i każdej sytuacji. Głównie miałam na myśli takie platformy jak instagram i facebook. Kiedyś instagram był dużo fajniejszy. Kiedy przejął go facebook, nabrał takich samych kiepskich wartości - głównie pozycjonowania reklam płatnych i profili, które są bardziej obserwowane (nie ważne czy ruchem fikcyjnym czy naturalnym). To one są polecane, aby miały jeszcze większą oglądalność, a ludzie patrząc na cyferki myślą, że te profile faktycznie są takie wartościowe. Dla mnie nie. Ja szukam profili normalnych ludzi.
Oczywiście obie platformy umożliwiają bycie z bieżącymi informacjami na bieżąco, możliwość odkrywania nowych miejsc i potraw, ale kiedy w polecanych zdjęciach, po otwarciu jakiegokolwiek profilu jaki mam, są mi polecane prawie gołe dziewczyny lub skopiowane filmy z tik-toka z jakimiś bezsensownymi filmikami (jak widzę tik-tok w świecie youtuberów nie jest korzystnie odbierany i uznawany za słabej jakości aplikacje), tak się zastanawiam - serio?
A dlaczego nie mogę obserowować fajnych, zwyczajnych ludzi? Dlaczego oni nie są mi polecani? Dlaczego nie są mi polecani Ci, którzy mają po 100, 200 czy 1000 obserwujących, tylko zawsze te kolosy, którym moja uwaga nie jest do niczego potrzebna - mają jej już wystarczająco. Dlaczego nie mogę oglądać fascynujących krajobrazów, architektury, czy miejsc w jakich jeszcze nie byłam? Dlaczego nie mogę odkryć miejsca, które ktoś mi polecił, bo tam można dobrze zjeść czy przeżyć fascynujące chwile, tylko jest mi polecana wykupiona reklama na ten temat? Dlaczego tylko ciągle polecana jest mi nijakość?
Dlaczego nie są polecani mi Ci normalni i szczerzy, prawdziwi ludzie, a są ciągle promowani Ci reklamowani, sztuczni, zakłamani, którzy poprostu mają większy budżet na wybicie się?
Nawet kiedy na moim osobistym profilu obserwuje inne profile, to na pierwsze miejsce w nowych postach nie pojawiają się posty wszystkich, tylko tych, którzy są najbardziej promowani - np. sklepy, reklama itp. A ja chciałabym widzieć ludzi. Ludzi, którzy przekazują mi jakieś wartości. Ludzi, prawdziwych, a nie nakręconych przez sieć. Ludzi, którzy rzekomo mieli być kiedyś kluczem do zaistnienia tych aplikacji. Już nie są. Ludzie są już w nich produktem na pokaz.
Dlatego właśnie się na to nie zgadzam. Nie zgadzam się na tą nijakość. Na powielanie tych samych postów. Na powielanie tych samych trendów. Na powielanie takiego samego stylu życia, który mi się nie podoba. Nie mogę znieść tej bylejakości. W tej masie nie ma nikogo, na kim można byłoby dłużej się zatrzymać. Tych, których ja poszukuje - brak. Nawet jak mają swoje profile, to często umierają śmiercią naturalną, bo nie mogą się przebić przez tą promowaną nijakość.
Mam wrażenie, że te social media są tylko z robotami, a ludzi w nich nie ma. Są manekiny. Ale ludzi nie ma. Są trendy. Ale ludzi nie ma. Z roku na rok przestają mieć wartość do jakiej zostały stworzone = poznawania nowych ludzi - jak to instagram miał na początku. Teraz tylko każdy się prześciga kto lepiej wygląda. A czy to jest istotne w ludzkości,kto ma grzywkę na prawo czy na lewo?
Dlatego tak jak wczoraj wspominałam - to wszystko co mi wciska instagram lub facebook - nudzi mnie. A kiedy bym chciała dotrzeć do prawdziwych osób, to okazuje się, że mogą wstawiać po kilka zdjęć dziennie, a i tak nie są promowani, bo przecież nie mogą się przebić. Chyba od dwóch lat nie został mi polecony żaden profil zwykłej osoby. Ciągle tylko celebryci i instagramerki. A reszta, gdzie? Gdzie inne zawody w tym wszystkim? Gdzie inne pasje? Gdzie cokolwiek - poza reklamą?
Dlaczego warto oglądać vlogi?
Kocham oglądać vlogi. Ile ja się mądrych i ciekawych rzeczy z vlogów dowiaduje, to żaden film poradnikowy tego nie zastępuje. Uwielbiam z vlogerami zwiedzać nowe miejsca. Uwielbiam z vlogerami odkrywać nowe smaki kiedy podróżują. Dzięki niektórym odkryłam nawet jak ciekawe rzeczy produkują na świecie i jestem zachwycona pomysłowością twórców (producentów), a zarazem ogromnie wdzięczna vlogerom, że to co przeżywają sami, dają możliwość przeżywania także innym. Mimo, że to są tylko fragmenty ich życia to ja czuję drugiego człowieka. Nie czuję tego co jest mi wciskane. Widzę we vlogach życie. Niektórzy nagrywają vlogi pod scenariusz (ale to widać kiedy tak jest), natomiast te spontaniczne - kocham nad życie :) Mam nadzieję, że nigdy nie znikną z sieci :)
Kocham vlogi i sama uwielbiam je nagrywać. Najlepsze wychodzą mi właśnie te z podróży czy poznawania nowości, ale lubię dzielić się także tworzeniem ciekawych potraw, robieniem diy, czy zakupami, które zrobiłam, bo może ktoś też będzie poszukiwał podobnej rzeczy. I tak, to jest extra. Ja daję cząstkę siebie światu (nigdy to nie jest pełne życie, bo co jak co vlogi trzeba też złożyć :) ), a inni youtuberzy dają mi cząstkę siebie. Pokazują to co ludzkie, jacy są faktycznie. Jak mówią, jak spędzają czas, jak spędzają dzień, i gdzie tym razem zaproszą swoich odbiorców na wspólną wycieczkę :)
Extra fakt, że możemy się wzajemnie tymi informacjami dzielić w postaci vlogów i każdy zyskuje z vlogów wszystko co najlepsze. Vlogi nigdy nie są nudne. Można posłuchać ciekawych rad, przemyśleń. I co najważniejsze - to ja decyduje kogo oglądam. To ja decyduje kogo wybieram i komu dopinguje. Ja wybieram, a nie jestem skazana na polecane, obce profile na instagramie, które nie przekazują żadnej informacji.
Dlatego wczoraj pisałam o planowaniu na 3 miesiące naprzód, ponieważ chce przekonać tych, którzy nie mogą się przełamać do publikacji, aby zaczęli to robić. Ja chce ich oglądać. Tak, chce Was oglądać. Tych, którzy nie możecie się przełamać, bo uważacie, że jak dostajecie te polecane osoby do oglądania, to nie ma innych i musicie się do nich dopasowywać. Nie!! Właśnie nie macie się do nich dopasowywać!!! Macie być sobą, aby ta smutna tendencja idealizowania życia i wpychania jej innym, kiedyś wreszcie się skończyła.
Ja osobiście nie chce oglądać tych milionowych kont. One nic nie przekazują. Ciągle, notoryczne mówią o jednym temacie - o pieniądzach (mi się wtedy chce zadać im pytanie - chwalisz się, czy żalisz ;P jak tyle mówisz o kasie). Zdjęcia przed samochodem. Zdjęcia w ekstra pozach. Na Hawajach. W bikini. Na imprezie. Śmiech. Zabawa. Finisz.
A mi co po tym zostaje w życiu? Zupełne nic.
Dlatego ja oglądam kanały sprawdzone od lat, gdzie ludzie są konkretni i zawsze są sobą. Za to właśnie ich uwielbiam. Za to ich obserwuje. Za to, że mówią co myślą. Za to, że mają swoje pasje, ulubione gadżety, a nawet nietypową pracę. Za to, że powoli, ale konsekwentnie realizują marzenia. Za to, że są skromni, a zwiedzają cały świat i nie boją się pokazywać siebie. Za to, że przełamują swoje bariery. Za to, że wartością jest dla nich przeżywanie chwili, a nie fakt kto jak wygląda. Za to, że nie grają kogoś kim nie są. Za to, że nie widnieją na plakatach, okładkach, trwonią od wywiadów, ale kochają ich dziesiątki tysięcy, a nawet setki tysięcy osób, bo niejednokrotnie przekonali się tak jak i ja, że nie kłamią.
Kurde, a jeszcze niektórzy mają im czelność powiedzieć, że mają małe profile, albo, że są gorsi, bo mają mniejszą oglądalność? Błagam. W szkołach do jednej klasy chodziło 30 osób i często było to najbliższe grono w środowisku. Już 1000 osób to jest ogrom ludzi, a dojście do kilkudziesięciu tysięcy czy kilkuset tysięcy będąc tylko sobą - bez inspirowania się kimkolwiek, naśladowania (bo niby jak można kogoś naśladować kiedy się nagrywa we vlogu własne życie - to trochę trudne by było :) )? To wartość jakiej milionowe lub fakowe profile z udawanymi osobami nigdy nie poczują, bo ludzie to dla nich tylko cyferka. Kiedy ten milion osób by przed nimi stanął olali by każdego, bo nie mają z tymi ludźmi żadnych relacji. Nie znają imion, nie znają twarzy, nawet nie dali się poznać światu, bo pokazywali siebie w udawanej wersji, a później się dziwią, że świat tego nie przyjmuje i piętnuje. No tak, bo jak nie piętnować osoby, która niby dała się poznać, ale nie, uwaga - to nie była ona, ona wtedy udawała, czyli wcale nie dała się poznać. Przez ostatnie dwa lata chyba na 10 osób takich natrafiłam, i co najlepsze, wszystkie te osoby przyznały się na swoich profilach, że przez cały czas udawały kogoś innego - to dopiero info. Wystarczyła jedna pandemia, aby maski spadły. No i tak z moich profili, z oglądających wypadło 10 osób, bo ja nie popieram oszustów. Na szczęście inni, których oglądam od lat ciągle mają te same fajne charaktery :) - i to mnie podbudowuje, że można nie udawać, i że to nie jest moje widzi mi się, że takich ludzi chce mieć w swoim środowisku.
Bycie sobą to nie mówienie, że się jest sobą, a po czasie wychodzi coś innego. Wystarczy obserwować. Jeżeli ktoś zmienił zachowanie, a później mówi, że to co było wcześniej to wszystko była fikcja, a teraz to co jest to jest ok, no to sorry. Zawsze prawda wychodzi na jaw, a w sieci to jest tak łatwe do zaobserwowania. Programy do plagiatowania. Polecanie profili przez same social media, które pokazują te skopiowane przez innych treści. Ludzie, którzy wymieniają się informacjami w komentarzach. Wszystko łączy się w całość. A Ci, którzy uważają, że tego nie widać, i na tym polega zarabianie w sieci czy pokazywanie się publicznie, no cóż - do czasu.
Kłamstwo ma krótkie nogi. Raz utracony szacunek i zaufanie jest nie do odzyskania. A taki ogrom ludzi oszukuje, że jak piszę tu na blogu swoje wpisy, to nigdy nie mam na myśli jednej osoby. W każdym moim poście jest co najmniej 10 osób o takim samym zachowaniu, które poruszam a oni nawet siebie wzajemnie nie znają.
Więc, jeżeli ktoś z Was bierze moje wpisy osobiście, no to widocznie trafnie opisuje także i Wasze działania. Ale nie, ja nie mam na myśli konkretnych osób kiedy robię swoje wpisy na bloga. Mam na myśli ogół, na który sama natrafiam każdego dnia i czasami już tracę nadzieję, że natrafię kiedyś na nowe, fajne osoby i ich profile, które nie będą ciągle czegoś udawać - tylko na pokaz.
Dlatego jeżeli szukacie wartościowego "kontentu" w sieci - to tylko vlogi. Tylko one są z życia wzięte. :)
Już od stycznia szykuje Wam wpis, kogo warto oglądać w sieci, więc jak już wreszcie skończę to sami zobaczycie kogo ja obserwuje i uważam, że warto :)
A jeżeli i Wy tworzycie wartościowe treści i też nie możecie się przebić przez ten nijakościowy chaos w sieci, dajcie znać w komentarzu lub napiszcie do mnie na maila, może coś wspólnie wymyślimy fajnego :) projektanteczka@gmail.com
Komentarze
Prześlij komentarz