dlaczego uwielbiam biegać i co mnie do biegania zniechęciło

Od zawsze uwielbiałam biegać. Już w podstawówce jeździłam na zawody sportowe i byłam świetna w biegach krótkodystansowych - wszystkich przeganiałam, ciężko było mnie dogonić. Nawet w programie telewizyjnym dotyczącym zawodów szkolnych, w którym moja szkoła brała udział, widać było jak swoją szybkością nadgoniłam stracony czas w swojej ekipie i minęłam dziewczynę z ekipy konkurencyjnej, mimo, że ta była dużo wyższa niż ja i z pozoru znacznie szybsza.

Bieganie w szkołach towarzyszy stale. Jest na porządku dziennym, w końcu wychowanie fizyczne to jeden z przedmiotów. Jak szkoły się kończą ciężej jest narzucić sobie rygor do biegania. 

Kiedy jednak założyłam firmę i pojawiły się pierwsze trudności najlepszym odreagowaniem na stres było bieganie. Tak naprawdę to ono wyciągnęło mnie z największych biznesowych zawirowań, kiedy stanęłam pod ścianą i nie wiedziałam jakie dalsze życiowe decyzje podejmować.

Biegałam rano ok 7:00, 8:00 godziny. Najlepiej mi się wtedy biegało, na czczo, więc lekko i energię kumulowałam na cały dzień. Świetnie biegało się w zimie, w śniegu, kiedy był największy mróz. W środku, w człowieku kotłuje się wówczas gorąc od wysiłku, a zimno daje lekkie ukłucia na ciele, powodując ujędrnienie skóry. Na początku biegałam na przemian z szybkim chodzeniem, później, jak czułam niedosyt po godzinie, biegałam dalej lub spacerowałam szybko kolejną godzinę, aż wszystko zdołałam przemyśleć i odreagować.

Wszystko dobrze mi szło i naprawdę to lubiłam. Ale nagle... moja jedna z najbliższych koleżanek, która niedaleko mnie mieszkała, postanowiła zacząć biegać. Dołączała się do mnie. 
Pasja biegania stała się dla niej obsesją, w pełnym tego słowa znaczeniu. I kiedy ja biegałam dla przyjemności i był to mój codzienny rytuał, koleżanka biegała dla wyników. Na czas, na dystanse, przebiec jak najszybciej, ale jak najdłużej. Stale mierzyła czas, mówiła o butach, ubraniach, grupie biegająco - wspierającej. I może nic by w tym nie było dziwnego, w końcu z tym ta pasja też się wiąże, gdyby nie to, że wręcz namawiała i nakłaniała mnie do kupowania tego i tego, lub do biegania wtedy kiedy jej pasuje - wieczorami (kiedy ja byłam padnięta po wielu godzinach pracy i podejmowaniu wielu trudnych decyzji, od których zależało moje być lub nie być na tym świecie).

Do tej pory całe życie biegałam bo lubię. Koleżanka pokazała mi jak bieganie może stać się suchym celem bez głębszej wartości.
Starałam się biegać sama, bez niej, żeby być w tym bieganiu ze swoimi myślami, czuć wiatr we włosach i czuć że naprawdę zrobiłam trening biegowy, rano, tak jak stale. Niestety zniechęcenie dopadało mnie za każdym razem jak biegałyśmy razem, aż przestałam biegać całkowicie, bo nie wiedziałam jak mam się ze wspólnego biegania wymigać. Koleżanka nadal biega i osiągnęła swój cel, bieganie traktując jako numer jeden swoich ćwiczeń fizycznych. Jednak chyba nie do końca wie, że mi bieganie wręcz obrzydziła, bo dla mnie cele to nie zawsze meta, ale droga.

Przyszedł jednak dzień, że się przeprowadziłam i poznałam sąsiada, który również lubi biegać. On ponownie zapalił mnie pasją do biegania i przypomniał wszystkie pozytywne momenty, które się z moim wcześniejszym bieganiem wiązały. Wróciły wspomnienia co czułam jak biegałam i patrząc na niego chęć wróciła sama.

Moja kondycja jednak przez ten czas podupadła, a ciało zmieniło swój dawny obraz i aby do biegania wrócić i nie paść po pierwszym biegu, najpierw trzeba popracować nad kondycją i ciałem w zupełnie inny sposób.
Stąd też zaczynam w tym roku pracę nad sobą i metamorfozę siebie rozpoczynając wszystko od ćwiczeń. Kiedy przyjdzie czas, że organizm będzie już gotowy do biegów, na pewno się o tym dowiecie na blogu.

A teraz, o ćwiczeniach na start możecie poczytać TUTAJ, a jak sami będziecie biegać pamiętajcie jedno - bieganie to nie zadanie tylko sposób na życie, nawet wtedy kiedy planuje się przebiec maraton. W bieganiu zmagamy się sami ze sobą, ze swoimi myślami, możemy w trakcie się uczyć języka, lub słuchać muzyki, zwiedzać nowe miejsca, podziwiać krajobrazy, a nie co 5 minut patrzeć na dystans czy stoper.
Polubcie bieganie za emocje, a nie za rygor, wtedy zostanie z Wami na długo, nawet wtedy kiedy zrobicie przerwę - jak ja :)

Komentarze