Od czego zaczęłam przygotowania do rozpoczęcia roku dla siebie?
Od planeru rocznego :)
Prowadzenie firmy nauczyło mnie jednej przydatnej rzeczy - zapisywania stałych wydatków i wydarzeń miesięcznych, które zawsze planowane są z określonym wyprzedzeniem, a dzięki którym mamy czarno na białym rozpisane kiedy wypadają jakie opłaty, kiedy planujemy wyjazd i zmieni się Nasz tryb dnia lub wypadają ważne urodziny czy święta, na które chcemy wyglądać dobrze i spełnić swoje bądź czyjeś marzenia robiąc świetne prezenty.
W planerze nie chodzi o planowanie szczegółowo dnia na kilka miesięcy na przód (życia nie da się w pełni zaplanować - jest nieprzewidywalne, ale to co spotyka Nas co miesiąc - już można zaplanować). Chodzi o to, że w każdym miesiącu mamy powtarzalne zadania, obowiązki i okresy, których chcąc czy nie chcąc nie możemy zmienić, bo są stałe i co miesiąc wypadają tego samego dnia.
Część z Was może powiedzieć - tak, ale opłaty mam ustawione na koncie bankowym jako stały przelew, więc robią się same, a reszta to czysty spontan.
Ale co kiedy opłaty nie są co miesiąc jednakowe, my musimy na nie zarobić, a ich data się nie zmienia i co miesiąc mamy ten sam dzień na ostateczną zapłatę?
Co jak spontan w życiu niczego w Naszym życiu nie zmienia, bo czas przelatuje przez palce i wraz z kolejnym mijającym rokiem mamy mnóstwo czasu dla innych, a w tym spontanicznym życiu nagle okazuje się, że zrezygnowaliśmy ze wszystkiego co dotyczyło Nas samych, marzenia znowu przesuwamy na rok kolejny, a my czujemy się zawiedzeni, że znowu Nasze szczęście przeszło na innych?
Planer ułatwia postrzeganie, którą część każdego miesiąca mamy bardziej napiętą, a w której mamy więcej czasu. Ile mamy dni do zorganizowania funduszy na opłaty i zakupy przedświąteczne, kiedy możemy spodziewać się opłat nieprzewidzianych, które nadwyrężą Nasz budżet, oraz zobrazować ilość dni wolnych jakie możemy wyznaczyć w każdym miesiącu na coś konstruktywnego.
W tym roku planner, który przeważnie określa z góry ustalone powtarzalne comiesięczne aspekty mojego życia uzupełniłam zajęciami dla siebie.
* Każdego dnia w miesiącu, przez cały rok, zapisane mam określone hasło związane z ćwiczeniami.
Zamiast pisać - muszę dzisiaj poćwiczyć lub iść na siłownie, lub iść na spacer, rozpisane mam nazwy tych zajęć, np. spacer, ćwiczenia, bieganie. Są to tylko te zajęcia, które wybrałam, a które jak codziennie otwieram kalendarz widzę - aha, dzisiaj muszę znaleźć czas na fitness, chociaż miałoby się walić i palić. Kolejnego dnia otwieram i widzę - o dzisiaj odstawiam samochód na bok, wszędzie będę chodzić., żeby zrobić swój dzienny limit kroków, czyli 10 000 itp. itd.
Nie wypisałam każdego dnia innego zajęcia, wręcz przeciwnie, np:
poniedziałek, środa, piątek - ćwiczenia;
wtorek, czwartek, sobota - bieganie/spacer;
niedziela - ćwiczenia + spacer (w niedzielę większość osób odpoczywa, a ja postanowiłam tego dnia działać intensywniej. Nikt mi zawodowo w tym czasie nie przeszkadza i dzień jest po prostu spokojniejszy by pomyśleć przede wszystkim o sobie i coś dla siebie zrobić.)
* Poza plannerem rocznym do planowania dnia użyłam telefonu.
Mój dzienny planer nie uwzględnia, co i o której godzinie mam zrobić - uwzględnia najważniejsze zadania, które wpływają na mój cały dzień, są stałe i wyjściowe do zadań zmiennych.
Do tego celu użyłam budzika i nastawiam go codziennie od nowa, np:
Budzenie 1 - pobudka
Budzenie 2 - ćwiczenia
Budzenie 3 - mycie się
Budzenie 4 - śniadanie
Budzenie 5 - wyjście z psem na spacer
Budzenie 6 - rozpoczęcie pracy
Budzenie 7 - obiad
Budzenie 8 - wyjście z psem na spacer
Budzenie 9 - praca
Budzenie 10 - kolacja
Budzenie 11 - wyjście z psem na spacer
Budzenie 12 - mycie się
Budzenie 13 - praca (tak tak, dużo pracuje ;) )
Budzenie 14 - pora spać
Jak sami widzicie ten plan dnia nie zawiera za dużo szczegółów. Szczegóły planuje dzień wcześniej, albo wcale, bo mam po prostu listę zadań do zrobienia na dany dzień lub tydzień i staram się im sprostać.
Planer budzikowy przypomina mi o wszystkim (przede wszystkim o czasie dla siebie). Już po tygodniu dzwoniące alarmy zmieniają nawyki i organizm zaczyna się do nich samodzielnie przystosowywać. Dzięki temu dzień jest wykorzystany w pełni i żadna minuta nie jest zmarnowana.
Celowo nie rozpisałam godzin, kiedy który budzik dzwoni u mnie, bo musicie to zrobić według własnych obowiązków - trybu pracy, szkoły, spraw do załatwienia, zwierzaków, dzieci, posiłków i wielu, wielu innych spraw, które uznacie za najważniejsze i powtarzalne w ciągu dnia. Na początek może to być lista złożona tyko z ośmiu budzeń, czyli z powyższej listy z budzików nr.1,2,3,4,7,10,12,14 (jak te będą stałe i niezmienne, to reszta sama się ułoży)
Jak zaczniecie, zobaczycie jak mocno wydłuża się dzień, a satysfakcja z każdego dnia, że udało się tyle zrobić i jeszcze myśląc o sobie - gwarantowana :)
Komentarze
Prześlij komentarz