włosy - tydzień pierwszy - od czego zaczęłam zmiany?


Włosy - powiedziałabym, że moja największa zmora, ale tak naprawdę dawniej to był mój największy, najpiękniejszy atut.
Kręcone włosy do pasa, zdrowe, lśniące, pełne blasku - tak prezentowały się kiedyś. A teraz? Hm.. nikt by nie powiedział, że kiedykolwiek takie miałam. Teraz są do ramion, skręty są sporadyczne lub nie ma ich czasami wcale, są sianowate (mogę wprost tak je nazwać, bo to jedno wielkie sianko, które ciągle skręca się w kołtuny :) ), do tego są cienkie i rzadkie, co jeszcze bardziej pogarsza ich wizerunek.

Wielokrotnie śmieszyło mnie jak każdy mi mówił - ale Ty masz włosy (sugestia, że brzydkie - jakbym nie wiedziała :)). musisz coś zrobić z włosami (jakbym nie robiła :)), a Ci którzy mnie nie znali cały czas oceniali mnie po włosach, sądząc, że lubię jak takie są.
Nie, nie lubię, nigdy nie lubiłam, i wręcz nie wiem kiedy umknął mi ten moment jak zaczęły być coraz słabsze. Byłam przede wszystkim skupiona na karierze, ale sytuacje życiowe i długotrwały stres wpłynęły na to w dużej mierze.

Zdjęcia swoich włosów pokażę Wam na blogu po pół roku, albo pod koniec, jak zaczną być widoczne efekty.
Dlaczego nie zrobię tego wcześniej?
Po pierwsze, bo będziecie oceniać mnie po włosach - jak większość, a zależy mi bardziej aby wartościowa była treść.

A po drugie -  część z Was powie, że nic się nie da z nimi zrobić - tylko zgolić na łyso i zapuszczać od nowa, bo nie warto ich ratować, a ja chce udowodnić sobie i Wam, że da się poprawić ich stan, od momentu w jakim są teraz. Codziennie robię dokumentacje fotograficzną i pokażę Wam efekt od początku do końca. Zobaczycie jak rok dla siebie może odmienić wszystko - a to jest tylko rok (jeden z całego mojego czy Waszego życia).

Zatem od czego zaczęłam?

Zaczęłam od naturalnych składników.

W pierwszej kolejności zrobiłam maseczkę z jajkiem w roli głównej. Efektu nie zauważyłam, więc do niego nie wrócę, ale będę próbować innych składników.

Kiedyś zastosowałam maseczkę z banana, bo tak wszyscy polecali, ale to nie dla mnie, a może w ogóle nie na kręcone włosy. Zmyć tego banana z włosy to jakby pozbywać się przyklejonej gumy do żucia - nigdy więcej :)

Ale cudowne okazały się dwa składniki - proste i dające efekty od samego początku.

Pierwszy to cukier. 

Idealny. Od momentu kiedy pierwszy raz go użyłam zostaje ze mną na dłużej.
A do czego służy? 
Dodaj go do szamponu przy każdym myciu włosów i masz gotowy piling na skórę głowy. Cukier się rozpuści, ty nadasz ukrwienia skórze głowy, aby włosy lepiej rosły i były zdrowsze (o skórę głowy dbamy rzadko albo wcale, a to ona jest kluczem do wyglądu Naszych włosów, stąd w końcu wyrastają.), spłukujesz szampon kiedy cukier już będzie rozpuszczony i pielęgnujesz bądź układasz jak zwykle. Szybki piling gotowy i zrobiony tanim kosztem.

Drugi składnik to żelatyna.

I w tym przypadku bardzo łatwa w zastosowaniu. Ja używam jej na dwa sposoby. W pierwszym tygodniu oba przetestowałam i już z żelatyną się nie rozstanę.

Pierwszy sposób to maska na włosy. Rozpuszcza się 1 lub 2 łyżki żelatyny w gorącej wodzie (niezbyt dużej ilości) i dodaje do niej odżywki, którą się stosuje do swoich włosów. Nakłada na włosy, na nie czepek foliowy bądź folię (jak nie mamy czepka) i na to ręcznik. Taką maskę trzymamy na włosach 45 minut, a następnie spłukujemy.
Drugi sposób to codzienna lub  tygodniowa (w zależności od stanu włosów) płukanka do włosów.
Żelatynę (1 lub 2 łyżki) rozpuszcza się w gorącej wodzie. Po umyciu głowy i ostygnięciu żelatyny (można do gorącej wody dolać zimnej, aby nie czekać zbyt długo aż przygotowana żelatyna wystygnie) spłukać włosy żelatynowym płynem, chwilę odczekać (ja przeważnie czekam do 2ch minut) i ponownie spłukać włosy, aby się za bardzo nie usztywniły i pozostawiły oczekiwany rezultat.

Żelatyna ma na celu przede wszystkim skleić poszarpane łuski włosów, nadać im lekkości, blasku - będą się ładnie błyszczeć - a przy kręconych włosach umocni się skręt loków. Żelatyna tworzy na włosach naturalną warstwę ochronną wprowadzając we włosy dodatkowe składniki odżywcze, których włosom może brakować.
Na moich włosach żelatyna pokazała swoje atuty po wykonaniu pierwszej maski, więc co to będzie po roku stosowania ?:) Już się nie mogę doczekać.

W kolejnym wpisie o włosach, pokażę kosmetyki, od których rozpoczynam zmianę wyglądu swoich włosów.

Komentarze