Kiedy zobaczyłam, że w czasopiśmie Viva, na okładce pojawiły
się znane influancerki, nie mogłam przejść obok vivy obojętnie.
Dlaczego?
Dlatego, że każdą z nich oglądam i obserwuje, ale dopiero od
momentu, kiedy dotarłam do ich pierwszych nagrań czy wpisów stwierdziłam, że są warte uwagi.
Dlaczego tak istotne są dla mnie pierwsze publikacje znanych
obecnie influancerów?
Przede wszystkim, dlatego, żeby zobaczyć jak zaczynali, a nie wtedy
kiedy już do czegoś doszli czy stali się popularni. Początki są zawsze
najtrudniejsze, więc i zobaczenie różnicy między początkami a stanem obecnym są
dla mnie najbardziej przekonywujące. Zawsze mówię i kieruje się słowami – każdy
mały może być kiedyś wielki, a wielki może zostać małym.
I dlaczego dziewczyny mi imponują osiągnięciami i wytrwałością?
Bo kiedy nie miały nic i nikt w Polsce czy na świecie ich nie
znał, nie miały wszystkiego by zacząć. Po prostu zaczęły.
Nagrywały telefonem, czasami w miejscu tak daleko
odbiegającym od ideałów, z wyglądem czy fryzurą, którą obecnie by się negowało.
Ale czy to je zniechęciło? Nie!
Dalej nagrywały i pisały.
Rok Dla Siebie i kanał Projektanteczka, które stworzyłam postanowiłam
zacząć w najtrudniejszych momentach mojego życia, a nie wtedy kiedy miałabym już
wszystko.
Po pierwsze dlatego, że mogę pokazać wam, że warto przejść swoją
drogę i nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji da się wyjść.
A ponadto czy byłabym prawdziwa kiedy mówiłabym o swoich metamorfozach
i życiowych doświadczeniach, wyglądając jak milion dolarów. Raczej nie.
Dziewczyny wypracowały to przez lata i sama wiem, że to
ciężka praca, samodyscyplina i samozaparcie są kluczem do takich wyników.
Ponadto robiły i robią wszystko ze smakiem. Bez sztuczności
i nacisków, bez narzucania, hejtowania, jak to niestety robią inne blogerki (co
sam odczułam na własnej skórze).
Dziewczyny nie zabiegały o lajki, obserwatorów czy
subskrypcje od innych blogerów czy vlogerów, tylko o zainteresowanie wszystkich
‘nie blogujących’ ludzi.
Ja kieruje się podobną zasadą, bo jaki sens mieć jest w
czytelnikach tylko sztuczny tłum z branży zamiast prawdziwych czytelników,
oglądających, czytających, udzielających się, zadających pytania, chcących
współtworzyć markę blogerki. Ludzi, którzy zostaną na dłużej.
Mam nadzieję, że i ja dojdę kiedyś tam gdzie marzę i będę
również cieszyć się z własnych osiągnięć jak mogą robić to dziewczyny.
Wielkie gratulacje dla tych twórców internetowych,
którzy wytrwali do takich oglądalności i się nie poddali!
Komentarze
Prześlij komentarz