Minęły dwa lata. Od tego czasu zmieniło się w moim życiu mnóstwo rzeczy - zarówno w wyglądzie jak i (a może i przede wszystkim) w życiu. I tym samym, chce zapoczątkować serie pokazująca na moim przykładzie, że rok czy dwa lata odmieniają nie tylko wygląd, ale także dusze, spojrzenie na świat i otaczających Nas ludzi.
Rzadko kiedy robimy porównania siebie w chwili obecnej i rok czy kilka lat wcześniej. Nie dostrzegamy wtedy różnic czy zmieniamy się na lepsze czy na gorsze. W moim wyglądzie głównym elementem, który się zmienił są włosy, a raczej poprawiła się ich jakość. Długość niestety praktycznie taka sama, bo bardzo wolno rosną.
Zmieniła się także moja dusza, miejsce zamieszkania, styl pracy, rozwinęłam się zawodowo, pojawiła się Florka, moja psinka, której na zdjęciu po lewej jeszcze ze mną nie było. Powstał kanał na youtube. Napisałam dwie książki, które mam nadzieję, że będą opublikowane, wymyśliłam nowe marki, nad którymi pracuje i które wdrażam, by wszystkie funkcjonowały w pełni do końca tego roku.
Wybaczyłam wrogom, przyjaciołom, którzy zdradzili, nielojalnym znajomym. I mimo, że czasami mam wrażenie, że umknął mi gdzieś rok, to tak naprawdę był to rok przygotowań, porządkowania wcześniejszego życia i zmian, które odmieniły mnie całkowicie.
I czy chciałabym wracać do tego co było? Czy tęsknie za tym jak wyglądało wtedy moje życie? Czy tęsknie za rodzinnym miastem? Czy coś mnie tam trzymało, czego teraz może być mi żal - tych ludzi, miasta, pracy, wszystkiego co osiągnęłam, a czego w tej chwili mi brakuje?
Na wszystkie te pytania mogę odpowiedzieć - ABSOLUTNIE NIE! Skoro tego nie ma, to nie było dla mnie.
I jedyne co mogę powiedzieć to fakt, że rozpoczynanie życia na nowo może łatwe nie jest, ale to najlepsza decyzja jaką można w życiu podjąć.
I jestem wdzięczna swoim wrogom za to co robili przeciwko mnie, bo nie byłabym w tym miejscu, w którym teraz jestem :) tylko mi pomogli - teraz to wiem ;) I wiem także jedno - że jestem bardzo silną osobowością, której nie zwalą z nóg żadne wichury czy tornada, bo nawet jak upadnę, to poleżę, odpocznę, a później wstanę, wybuduje nowe fundamenty tak mocne, że żadne kolejne tornado mnie nie przewróci. I jeżeli ktoś z Was, kto mnie czyta tez jest w takim momencie, że mówi - "nic się nie zmieni, mam dosyć, przegrałem/przegrałam życie" to czy na pewno wykorzystaliście wszystkie możliwości? Może najpierw zmieńcie miejsce zamieszkania, miasto, dzielnice, otoczenie i zerknijcie na wszystko z zewnątrz.
A jak Wy postrzegacie siebie na przełomie roku lub dwóch? Czujecie jak mocno się zmieniliście czy nie dostrzegacie tego? A może czas przeleciał Wam przez palce?
Komentarze
Prześlij komentarz