Od długiego czasu poszukiwałam idealnego tuszu do swoich rzęs. Wieloletnie noszenie soczewek to nie tylko wygoda. Dopasowanie kosmetyków do oczu, które codziennie noszą soczewki to nie lada wyzwanie. Większość tuszy (nawet tych z pozoru wodoodpornych) oraz cieni do powiek mocno się kruszy co powoduje wpadanie drobinek do oczu i zanieczyszczanie soczewek.
Od wielu lat miałam sprawdzone tusze. Nie były idealne, ale za takie je uważałam, bo nie miałam innych alternatyw.
Będąc ostatnio w Hebe, zobaczyłam osobną półkę z kosmetykami Hypoalergicznymi. Oczywiście w pierwszej kolejności moją uwagę zwróciły tusze. Na opakowaniu zawsze czytam czy są przeznaczone do soczewek i takie się one okazały. Do wyboru było kilka rodzajów (kolorów pudełek), które przede wszystkim różniły się uzyskaniem oczekiwanego efektu wydłużenia bądź pogrubienia rzęs.
Zabrałam ze sobą do domu te z różowym pudełkiem nie traktując tuszu jakoś nadzwyczajnie spektakularnie, jak to we wszystkich wcześniejszych przypadkach. Jedne bowiem uwielbiałam za konsystencje, inne za opakowanie, jeszcze inne za efekt wydłużenia czy pogrubienia, a jeszcze inne za cenę. Wszystkie wcześniej używane przeze mnie tusze również z ręką na sercu mogłabym polecić, ale nie sądziłam, że ten rozwiąże dwa z moich problemów - szczypiące oczy pod koniec dnia (co miałam wrażenie, że jest efektem długofalowego siedzenia przy komputerze, a nie sądziłam że to chodzi o tusz) oraz efekt pandy (z którym wiele dziewczyn/kobiet musi się zmagać, a mi odbijanie się tuszu pod oczami i na powiekach towarzyszyło do tej pory przez lata i zawsze czułam się nie komfortowo).
Po użyciu tuszu po raz pierwszy, zarówno jeden, jak i drugi problem minęły. Oczy już nie szczypią, tusz faktycznie się nie kruszy, nie rozmazuje, i łatwo się nakłada.
Raz nawet zasnęłam przy komputerze, bo w ostatnim miesiącu miałam bardzo dużo pracy, i nie udało mi się zmyć przed tym zaśnięciem makijażu. Jak ogromne było moje zaskoczenie jak wstałam rano. Moja twarz wyglądała tak, jakbym przed chwilką zrobiła makijaż. Zero rozmazania, zero zniszczonych przez noc pomalowanych rzęs. Zdumiałam z zachwytu patrząc w lustro. Nie wyglądałam jak panda mająca wokół oczu dwie czarne rozmazane plamy. Oczy nie bolały, ja wyglądałam tak, jakbym przed chwilka zrobiła makijaż.
Od tej chwili to mój faworyt i n tą chwilę przebił wszystkie wcześniejsze wybory.
Niestety ceny nie pamiętam, bo brałam go na próbę, ale jak widać ta próba zostanie ze mną na dłużej.
Ogromnie polecam wszystkim noszącym soczewki kontaktowe, wszystkim Panią, które po wstaniu z łóżka po imprezie czy super randce gdzie nie miały siły czy czasu na zmycie makijażu chciałyby wyglądać od razu idealnie, a także polecam dla tych, które zmagają się z bólem oczu również odkładając temat i argumentując go dużą ilością pracy przy komputerze albo intensywnym dniem, łzawieniem czy swędzeniem - radzę go sprawdzić, bo wszystko może się zmienić.
Tusz Bell - HYPOllergenic - swój kupiłam w Hebe, więc tam na pewno go znajdziecie :)
Komentarze
Prześlij komentarz