Tak jak już pisałam, w tym roku wybieram się po raz drugi na
see bloggers. Tym razem będzie Nas wszystkich na wydarzeniu znacznie więcej,
więc zapewne będzie dużo nowych osób, które na See Bloggers będą pierwszy raz.
Ze względu na to, że ja tym razem wybieram się z Warszawy i
nie planuje noclegu w Łodzi, to wiem, że nie jest to możliwe dla osób, które
jadą ze znacznie dalszych rejonów Polski.
Wcześniej mieszkałam w Szczecinie, więc podróż do Łodzi (jadąc
stamtąd) wymagałaby ode mnie dwóch noclegów i przeorganizowania wszystkiego.
Dlatego można by rzecz, że pierwszą kluczową kwestią jest nocleg, kiedy nie ma
możliwości dojazdu samochodem czy pociągiem, który zajmie dosłownie godzinę czy
chwilę (jak to jest teraz w moim przypadku).
Niestety co do hoteli w Łodzi nie mogę żadnego polecić, bo
nigdy nie miałam okazji być w Łodzi dłużej niż 1 dzień, więc i hotel nie był mi
potrzebny. Mam nadzieję, że jednak każdy znajdzie coś dla siebie, a w przypadku
braku noclegu, noc w Warszawie i godzinny dojazd na See Bloggers do Łodzi to
też dobre rozwiązanie (to taka moja mała porada, gdybyście stresowali się, że
blogerzy zarezerwowali już wszystkie wolne hotelowe miejsca, a dla Was nic nie
zostało).
W ubiegłym roku byłam na See Bloggers po raz pierwszy. Nie
wiedziałam co zabrać, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. Pierwszy raz
byłam wtedy w Gdyni, więc samo miasto mnie fascynowało, a co dopiero euforia,
że dostałam się na wydarzenie i pierwszy raz zobaczę blogowy i youtubowy świat
od podszewki. Okazało się, że była to najlepsza impreza na jakiej kiedykolwiek
udało mi się być (a uwierzcie mi było ich mnóstwo, i mało która taka impreza dała
mi pozytywny power do działania, na cały kolejny rok).
Czy miałam wtedy wszystko? – wydawało mi się, że tak. Ale
jak się okazało, nastawiłam się na lato i upały, a była ogromna ulewa, przez
którą ubrania, które zabrałam, przemokły tak bardzo, że nie chciały wyschnąć
przez całą noc w hotelu. W ostatniej chwili organizowałam jak się ubrać, żeby
jako tako wyglądać i się nie przemrozić od ulewy i silnego wiatru. Dodatkowo pękła
mi torebka i miałam problem w co wsadzić telefon, klucz do pokoju, aparat i
inne sprzęty, które wiozłam przecież po to, aby zrobić relacje na blogach i
kanale.
Jak jechałam czułam się w pełni przygotowana, ale po
przemoknięciu w piątek poczułam się jak rozbitek na bezludnej wyspie, któremu
morze zabrało wszystkie plany na życie J
Dałam jednak radę – co jak co, ale pomysłowość projektanta pracuje w każdych
warunkach.
Dlatego poza ustaleniem noclegu i transportu, najważniejsze
jest – sprawdzenie pogody!
Patrząc teraz na pogodę długoterminową, na 23.06 (sobotę)
zapowiadają się ‘średnie’ upały – 24 stopni i lekko zachmurzone niebo, a na
24.06 (niedzielę) 25 stopni i również lekkie zachmurzenie.
I tego się w tym roku trzymajmy! :D Oby tak było! I przez
najbliższy tydzień nic się w tej kwestii nic pozmieniało J
Kiedy już znamy miejsce noclegu, wybraliśmy sposób podróży i
znamy pogodę, możemy pakować walizki. I co warto do niej wsadzić?
1)
Parasol,
płaszcz przeciwdeszczowy – mimo, że będzie słońce, to warto zabrać. Kto
wie, może będą myć ulicę i ochlapie Nas samochód? Przezorny dwa razy
ubezpieczony, przed wodą trzeba się osłonić, aby wyglądać extra, a nie jak
zmoknięta mysz (jak ja w ubiegłym roku ;P )
2)
Dużą
walizkę, nawet jeżeli nie wypełnimy jej ubraniami . Tak, to był mój błąd w
ubiegłym roku. Wzięłam ze sobą najmniejszą możliwą walizkę, bo stwierdziłam – a
co tam, zmieszczę się ze wszystkim, bo to przecież tylko dwa dni. I to był mój
największy błąd. Nie sądziłam, że ilość atrakcji, cudowne nagrody i prezenty od
marek, będą dla mnie tak zachwycające, że będę chciała przywieźć je do domu
wszystkie i pochwalić się nimi później na blogu i kanale, że nie zmieszczę ich
do walizki ;). Jak ja się głowiłam - jak się zapakować do domu mając dwa razy
więcej rzeczy, katalogów, ulotek, toreb, kosmetyków i genialnych gadżetów,
które wypełniły mi wszystkie otrzymane na see bloggers torby, a tylko jedną
parę rąk, kiedy będę wsiadać do pociągu? Jak ja się z tym zabiorę? Większa
walizka, którą zapakuje się do połowy jest bardzo przydatna. Wiedzą to wszyscy
Ci, którzy już na wydarzeniu byli nie raz, bo drugą połowę wypełni się
prezentami i pamiątkami z imprezy.
3)
Ubrania
na lato, ale i na chłody. Trzeba pamiętać, że większość dnia jednak wszyscy
spędzimy w budynku. Kiedy na zewnątrz będzie upał, w budynku może być
klimatyzacja, a na Sali głównej może być nawet zimno. Kiedy wieczorem będziecie
szykować się na imprezę integracyjną (ja niestety w tym roku nie wiem jeszcze
czy się załapię, bo nie nocując w Łodzi musiałabym być całą noc na nogach, aby
dotrwać do niedzieli J
), też może okazać, że będzie chłodniejsza noc i zamiast się rozgrzewać
potańcówką, będziecie integrować się rozmowami stojąc w miejscu, a to również
może przemrozić.
4)
Okulary
przeciwsłoneczne. Jeden z niewielkich elementów, ale bardzo potrzebnych.
Pamiętam. Kiedy ja pierwszego i drugiego dnia nie wychodziłam z budynku za
wiele razy, bo tak bardzo chciałam skorzystać ze wszystkich atrakcji, to po
wyjściu, słońce aż mnie oślepiło.
Oczywiście okularów nie miałam, więc ze zmrużonymi oczami szłam do
hotelu jeszcze kawałek i miałam wrażenie jakbym świeżo co wyszła z Sali
kinowej, pełnej ogromu wrażeń. Znacie to uczucie wyjścia z ciemności na światło?
5)
Sprzęty w
każdym tego słowa znaczeniu. Ja miałam ich dużo, a i tak okazało się że za
mało. Wszystkie dyski załadowane były do maximum. Miałam dwa telefony, aparat i
kamerkę sportową, czyli łącznie 4 karty pamięci i to i tak było za mało. Jednym
telefonem robiłam zdjęcia, drugim nagrywałam (telefony przydatne bo ich
niewielkie rozmiary nie obciążały w trakcie noszenia), aparatem nagrywałam
plenery i miasto jak zwiedzałam, podobnie jak kamerką sportową. Niestety
lustrzanki jeszcze nie mam – wszystko przede mną – więc jak nie ma co się lubi
to się lubi co się ma. Nie należę do osób, które jak nie mają sprzętu to
uważają, że nic nie mogą. Wręcz przeciwnie – robię wszystko, aby nabierać
doświadczenia w nagrywaniu tym co mam, a jak genialny sprzęt się pojawi - działać
na nim od razu, a nie czuć się wtedy jak dziecko we mgle. Więc bierzcie
wszystkie sprzęty jakie macie – przydadzą się J
6)
Jedzenie,
picie? Będzie na miejscu wiele fajnych rzeczy do spróbowania, kupienia i
poznania, a jedzenie przyda się głównie na podróż i na śniadanie czy kolację w
hotelu czy w miejscu noclegu.
7)
Wygodne
buty. Tak, wiem, chciałoby się zawsze wyglądać super, extra biegając na
szpilkach całe dwa dni, ale czy nie lepiej wygodniej, ale bez bólu?:) Szpilki w
See Bloggerowy weekend niech też mają urlop. Inne buty sprawdzą się znacznie
lepiej. Ja miałam płaskie buty i to sandałki. Na deszcz się nie sprawdziły, ale
na całe dwa pełne dni na nogach – idealnie. Szpilki też za to były ze mną na
wycieczce i pokazały się na integracyjnym wieczorze. Zmęczenie jednak wygrało i
wspólnie ze szpilkami imprezę opuściłyśmy dość wcześnie J
8)
Wizytówki,
ulotki, kontakt do siebie. Tak istotna sprawa, a ja przypomniałam sobie o
niej na dzień przed wyjazdem. Zrobiłam wizytówki ręcznie, nietypowe, ale
ostatecznie ich nie rozdałam, bo wiedziałam, że znikną w świecie innych
gadżetów. Tym bardziej, że były trójwymiarowe, więc ciężko było je schować do
portfela czy wizytownika z innymi. Tym razem już się przygotuje. Poznałam wiele
osób, z którymi gdybyśmy wymienili się wizytówkami, było by znacznie łatwiej
zachować kontakt. A tak – mijaliśmy się na korytarzach, mamy wspólne zdjęcia, a
nawet wspomnienia, a do tej pory nie odnalazłam ich stron. Z przekazanym do
siebie kontaktem na pewno byłoby łatwiej.
Zapewne część z Was jedzie pierwszy raz, a część bywa na See Bloggers
co roku. Co Wy, jako osoby znające wydarzenie od lat dodalibyście do tej listy?
Czy macie na myśli coś jeszcze, co warte byłoby uwagi?
Śmiało piszcie w komentarzu pod postem, na pewno każdy skorzysta i o
niczym nie zapomni J
Komentarze
Prześlij komentarz