Kiedy w ubiegłym roku podjęłam decyzję o intensywnych ćwiczeniach, których efekty z ubiegłego roku możecie zobaczyć w poście TUTAJ, zmieniłam także tryb żywieniowy.
Całkowicie zrezygnowałam z fast foodów, które kupowałam w drodze (bo ciągle byłam w drodze), z hot dogów kupowanych na stacjach benzynowych czy w sklepach typu Żabka, Fresh Market, a także częściowo ze słodyczy (z tego nigdy nie zrezygnuje - wolę więcej ćwiczyć ;) ).
Musiałam także na pewien czas zrezygnować z kawy, bo ćwiczenia i kilka kaw wypitych dziennie to była katorga. Strasznie działała ta mieszanka na mój organizm.
I co jeść kiedy człowiek postanawia przejść na dietę, a raczej nie na samą dietę, bo tego słowa nie znoszę i diet nie stosuje i nigdy tego nie robiłam, ale co jeść kiedy zaczynamy dbać o zmianę swojej sylwetki i jesteśmy na etapie poprawiania kondycji - bo to jest mój główny cel codziennych ćwiczeń?
Najlepszym rozwiązaniem są wszelkiego rodzaju kasze, otręby, płatki owsiane, płatki kukurydziane, czy ryż.
Czy są smaczne?
Dla tych którzy nie jedzą - nie bardzo. Dla tych, którzy jedzą - kwestia przyzwyczajenia i dobrania do nich dodatków.
Produkty te, jedzone bez dodatków, czasami smakują jakby się jadło papier - niestety. Ale jak to się mówi - najlepsze lekarstwo to to niesmaczne, więc w kwestii najlepszego lekarstwa na naszą figurę też trzeba czasami przymknąć oczy, a konkretniej mówiąc - zacisnąć zęby.
Kiedyś nie mogłam przekonać się do tych produktów, a teraz są głównymi składnikami moich zakupów.
Można je jeść i na słodko i na 'słono'.
W przypadku owsianek - Na słodko wystarczy dodać do nich jakiś owoc typu pomarańcza, banan, jabłko, brzoskwinia czy kiwi, a także jako zamiennik - drzem czy konfiturę.
Jako dodatek dorzucić trochę orzechów czy słonecznik i już mamy pożywne śniadanie.
Oczywiście to wszystko zalane mlekiem bądź jogurtem naturalnym, bo suche otręby ciężko wchodzą.
Co do kasz to można potraktować je dwojako. Albo tak jak w przypadku owsianek, albo łącząc je z warzywami - pomidorem, ogórkiem, fasolą, papryką, kukurydzą, groszkiem, sałatą, lub też dodać do nich - kawałki mięsa, gotowane jako, a nawet rybę i doprawić wszystko oliwą, masłem, naturalnymi ziołami jak bazylia, rozmaryn czy kminek i koperek. Taka sałatka z kaszą jest pożywna i może nie raz zastąpić obiad, a zabierzemy ja ze sobą wszędzie.
Tak jem od półtora roku i nigdy nie czuje po takich posiłkach głodu, a mam więcej energii niż wtedy kiedy zajadałam się hot-dogami czy zapiekankami kupowanymi na szybko. Jaka prac - takie posiłki.
Często to co z pozoru wydaje Nam się dobre takim się nie okazuje, a to co z pozoru wydaje się byle jakie okazuje się idealnym wyborem.
Dlatego ja w swoim życiu próbuje wszystkiego i z niczego nie rezygnuje na tyle, by mówić że nigdy do tego nie wrócę. Życie jest zbyt przewrotne, żeby stawiać sobie takie granice, bo nigdy nie wiemy w jakich życiowych sytuacjach będziemy, które zmuszą nas do jedzenia tego czy tamtego.
Ale niewiele osób myśli tak jak ja, a Ci którzy myślą podobnie to zapewne w większości Ci, którzy coś przeszli. Tylko będąc w ekstremalnych sytuacjach życiowych wiedzieli jakie decyzje musieli podejmować niezależnie od swoich upodobań czy mody, aby przetrwać i jak rezygnować ze swoich upodobań, aby do czegoś dojść. W takich sytuacjach nie ma wtedy znaczenia czy jesteś fit czy nie fit, ważne jest tu i teraz.
Ja nie mam obsesji na bycie fit, ale zaczęłam żyć zdrowiej, aby mieć więcej siły. Efekty wizualne są jak efekt uboczny tych działań - cieszą mnie i motywują, ale nie są jedyną składową zdrowego życia.
A jak to wygląda u Was?
Ja nie mam obsesji na bycie fit, ale zaczęłam żyć zdrowiej, aby mieć więcej siły. Efekty wizualne są jak efekt uboczny tych działań - cieszą mnie i motywują, ale nie są jedyną składową zdrowego życia.
A jak to wygląda u Was?
Komentarze
Prześlij komentarz