Ostatnio robiąc zakupy kosmetyczne w Hebe dostałam od Pani ekspedientki troszkę saszetkowych kremów.
Jednym z nich jest Krem Różany firmy Bielenda.
Nie miałam okazji go wcześniej wypróbować, a nawet nie wiedziałam, że taka nowość pojawiła się na rynku, więc tym bardziej byłam zadowolona z prezentu, który idealnie pasuje do mojej wrażliwej skóry.
Krem sam w sobie może takim zwyczajnym kremem nie jest. Konsystencja bowiem to żel, ale na tyle dobrze się wchłania i ma konsystencje kremu, że w przeciwieństwie do wielu żelowych rozwiązań, nie klei się i dobrze rozprowadza po skórze.
Krem faktycznie nawilża suchą skórę - wiem co mówię, bo nie raz wspominałam na blogu, że sucha skóra to u mnie norma - ale spodziewałam się bardziej intensywnego różanego zapachu.
Niekiedy kremy tak mocno pachną produktem, który został użyty do ich wykonania, że człowiek czuje zapach jeszcze przez dłuższy czas od aplikacji.
W tym przypadku może zapach osłabia forma żelu, a może to akurat ja nie czuje tego różanego zapachu.
Tak czy inaczej jakbym miała oceniać produkt, to dałabym 4+ w 6 stopniowej skali, tylko dlatego, że zabrakło mi tego intensywnego zapachu. Co do reszty działania - krem jest dobrze nawilżający i poleciłabym go wszystkim, którzy lubią żelowe konsystencje.
Komentarze
Prześlij komentarz