Ile razy słyszeliście to zdanie?
Ja słyszałam ogromną ilość razy. I to najczęściej od osób, które uważałam za przyjaciół, a nie widzieli jak trudne chwile przechodzę. Nie wspierali, a oceniali. Nie słuchali, a unikali. Nie widzieli, że gasnę i niszczeje i czymś to jest spowodowane, a dogryzali i winili, że brak mi pozytywnego myślenia.
Najbardziej jednak dziwiło mnie jedno - jak mogą oceniać, że brak mi pozytywnego myślenia, kiedy przechodzę trudne, traumatyczne przeżycia, a mimo to podejmuje się spraw i rzeczy, aby coś po sobie zostawić, stanąć na nogi i zacząć inaczej żyć.
Czy nie mając pozytywnego myślenia robi się coś, by odmienić swoje życie?
Przecież, aby coś zmienić, myśli się pozytywnie. W mniejszym lub większym stopniu, ale jednak. Gdyby nie myślenie, że kiedyś to co złe się skończy i gdyby nie myślenie, że trzeba, mimo wszystko pracować nad sobą, aby tym zmianom pomóc, to nic by z tego nie wyszło.
I czy nie jest to prawdą, że warto myśleć pozytywnie, ale nie warto o tym mówić (szczególnie innym i szczególnie w depresji czy w życiowych kłopotach)?
Nastał Nowy Rok, a z nim wiele nadziei. Każdy z Nas ma te nadzieję. Nadzieję, że coś przyjdzie albo coś się zakończy. I to właśnie nadzieja jest formą pozytywnego myślenia, bo gdyby nie nadzieja, to myśli nie byłyby pozytywne. Dlatego warto pozytywnie myśleć, a raczej nie rezygnować z nadziei.
Jeżeli ktoś Wam zarzuca pesymizm i negatywne myśli, to najpierw zastanówcie się na jakim etapie życia jest ta osoba i czy na pewno wie co dzieję się w Waszym życiu? Jak nie, to potraktujcie to jako otworzenie oczu na jej postrzeganie Was. Czy na pewno Was takie osoby dopingują, wspierają, wysłuchują i są z Wami bez względu na jakim etapie życia jesteście, czy są z Wami tylko wtedy kiedy jest dobrze?
Komentarze
Prześlij komentarz