Dlaczego najszczersza prawda jest ważniejsze niż najpiękniejsze kłamstwo?


Dzisiaj, czyli 28 marca wypada Międzynarodowy Dzień bez Kłamstwa. Postanowiłam zatem poruszyć dzisiaj temat, który będzie adekwatny do dzisiejszego święta.

Kłamstwo - dlaczego nie warto i jak łatwo to odkryć?

Kłamstwo jest najgorszą formą w jakiej ukazuje się brak szacunku do drugiej osoby. I jak rozumiem, że nie zawsze uda się ominąć brak kłamstwa, bo czasami, aby mieć własny spokój psychiczny takie kłamstwa są potrzebne, by np. mieć czas dla siebie kiedy nikt tego nie rozumie, albo kiedy pada się z sił, a trzeba wykonać jeszcze masę różnych rzeczy, które oczekują od Nas inni i nie są w stanie zrozumieć gorszego samopoczucia, to często bez kłamstwa nie jest się w stanie obejść kiedy nie wierzą w prawdę.
Ale kiedy kłamstwo powoduje krzywdę drugiej osoby, kiedy nie mówi się czegoś komuś uważając, że ta osoba będzie zazdrosna czy będzie miała Nam za złe, wcale nie znając jej spojrzenia na dany temat, albo kiedy zrywając z kimś mówi się rzekomo miłe rzeczy, a w ostateczności okazuje się, że ta osoba zrywa, bo zdradza lub już zaplanowała Naszą krzywdę wcześniej - to nie jest to nic dobrego. Takie zachowania powodują, że w oczach osoby, którą się okłamuje nie tylko wypada się jako straszny kłamca, ale także traci się całkowity szacunek, wcześniejsze zaufanie, i okłamywana osoba wie od początku, że jest okłamywana, więc każde koleje kłamstwo tylko pogrąża relacje.

Ja w swoim życiu natrafiłam na perfidnych i wyrafinowanych kłamców. Obserwując ich, nauczyłam się wyczuwać kłamstwo, więc kiedy i ja zostałam okłamana przez osobę, której ufałam - od pierwszego zdania wiedziałam, że kręci. Teraz nie wierzę tej osobie na tyle, że gdybym zapytała ją o godzinę i odpowiedziałaby, to nie wierzyłabym, że mówi prawdę. 

Za każdym razem wiedziałam i wiem do tej pory jak ktoś kłamie. Mi czasami również się niekiedy zdarza, ale przeważnie dlatego, że jak mówię prawdę to ktoś nie wierzy i wtedy po prostu przytakuje na kłamstwo. Po co mam się spierać z ludźmi, którzy i tak uznają za kłamstwo prawdę, a prawdę uznają za kłamstwo? Już to przerabiałam i tylko traciłam swój czas, a ostatecznie i tak ktoś wierzył w to co nieprawdziwe.
Jednak ja, kierując się przede wszystkim prawdą zawsze tą prawdę wypowiadam i tego samego oczekuje od innych. Kiedy ktoś nie potrafi powiedzieć mi prosto w twarz tego co prawdziwe, to dla mnie świadczy o słabości tej osoby i strasznie ciężkiej od kłamstw jej duszy. Współczuje jej wtedy, bo nigdy się z tych kłamstw nie uwolni, a jak zniszczy kłamstwami relacje z drugim człowiekiem - już nie uda się jej odbudować. Zaufanie ma się jedno. Jeżeli niszczy je kłamstwo - już jest nie do odbudowania.

Kiedy tak obserwowałam kłamców z mojego środowiska - gdzie w większości byli to mężczyźni, to nie mogłam pojąć wtedy jednego - jak można tego nie zauważyć.
Mężczyźni, którzy okłamywali swoje partnerki spotykając się z kilkoma dziewczynami jednocześnie.
Mężczyźni, którzy okłamywali wspólników, bo zależało im na nachapaniu się jak największej ilości pieniędzy, w jak najkrótszym czasie, i nie ważne było dla nich, że niszczą zbudowane wcześniej relacje czy lojalność, o której wcześniej tak często wspominali.
Mężczyźni, którzy okłamywali swoje żony, a za ich plecami próbowali podrywać inne kobiety.
Mężczyźni, którzy okłamywali swoich klientów, opowiadając niestworzone historie o swojej pracy, a co do czego przyszło wykonywali ją nieterminowo, niechlujnie, albo nie pojawiając się wcale.
Kobiety, które okłamywały inne kobiety, uśmiechały się do nich, a za plecami oplotkowywały i knuły plan na zniszczenie.
Kobiety, które okłamywały mężczyzn, z którymi były, a w rzeczywistości kochały kogoś innego (zresztą mężczyzn też to dotyczy).
Mężczyźni, którzy okłamywali swoich pracodawców ile to pracy nie zrobili, a wystarczyło spojrzeć, że nic nie zostało zrobione.

Takich przykładów mogłabym mnożyć i na tak wiele kłamstw się w życiu napatrzyłam, że nie mogłam pojąć jak tak można ciągle w kłamstwie żyć. Jak można ciągle tłumaczyć się ze swojego życia i nie potrafić wziąć za swoje czyny i słowa odpowiedzialności. Nie mogłam nigdy zrozumieć, jak można żyć w takim kłamstwie i nie tylko się w tym nie pogubić, ale także jak takie kłamstwa nie wyszły na jaw, jak było je widać z boku kiedy się na to patrzyło?

Kilku sytuacji w swoim życiu sama żałuje. Głównie tego, że nie uprzedziłam kogoś przed kłamcą. Ale z drugiej strony, czy mnie ktoś uprzedził? Tylko raz pamiętam jak jeden mężczyzna powiedział mi - niech Pani na niego uważa. Nie minął miesiąc lub dwa i sprawdziło się. Miał racje. Chociaż kiedy to mówił, jeszcze wtedy mu nie wierzyłam, bo znałam ta osobę bardziej niż uprzedzającego. A teraz mogę powiedzieć inaczej - wydawało mi się, że znałam. Obcy mężczyzna miał racje, uprzedził mnie i teraz bym mu za to podziękowała.

Dlatego jeżeli chce się z kimś skończyć relacje na zawsze - kłamstwo się do tego sprawdzi, ale jak się tego nie chce, to oby nie okazało się, że kłamstwo zrujnowało wszystko.

Komentarze