Każdy ma takie chwile w życiu, że potrzebuje dopingu, motywacji, inspiracji. żeby ruszyć dalej.
Długi czas sama poszukiwałam inspiracji i nie mogłam jej znaleźć. Kogoś kto swoją postawą motywowałby mnie żebym sama stała się lepszą.
Szukałam ludzi, którzy wyciągną do mnie rękę i powiedzą - nie pozwolę Ci upaść, dasz radę, ale kiedy będziesz mieć gorszy czas - jestem, wysłucham, podpowiem.
Ja byłam dla innych taką osobą, ale sama nigdy się nie doczekałam takich słów, nie doczekałam się zmotywowania kiedy nie miałam już siły, kiedy byłam zrezygnowana, kiedy straciłam wszystko i potrzebowałam pozytywnej energii, dzięki której szybciej stanęłabym na nogi.
Kiedy patrze teraz na moment w którym jestem, myślę sobie - dlaczego nie miałam takiego szczęścia do ludzi? Dlaczego po spotkaniu z nimi czułam się upodlona czy pozbawiona wartości, a nie pełna pozytywnego nakręcenia, dzięki któremu mogłabym przenosić góry.
Mimo, że zmieniłam w swoim życiu ogrom rzeczy i bardzo dobrze się z tym czuje, to przychodzą takie dni, kiedy myślę sobie - coś przegapiłam, coś straciłam, a może już zmarnowałam swój czas, swoją chwilę, może już nie warto?
Jestem osobą, która nie zna poczucia zazdrości czy zawiści. Nigdy do nikogo tego nie czułam, chociaż w stosunku do mnie zawistnych i zazdrosnych osób było mnóstwo.
Nie miałam nigdy powodów do tego by czegokolwiek zazdrościć, bo zawsze uważałam, że każdy buduje swoje życie jak chce i każdy ma inną drogę, coś innego do przerobienia. W stosunku do mnie natomiast, odczuwam takie zachowania notorycznie i do tej pory wiele osób ukazuje swoją zazdrość czy zawiść nie chowając się z tym kompletnie. Ja wtedy myślę - czego mi zazdrościsz? ja się dopiero rozkręcam, dopiero jestem na początku, dopiero się podniosłam po okropnie trudnych latach i po prostu też chce być kiedyś szczęśliwa. Czy mi tego nie wolno? Chce spełnić swoje życie na swój sposób, którego nie rozumieją inni (przynajmniej nie 90 % ludzi) i chciałabym za tego życia poczuć jak to jest. Jak to jest żyć inaczej niż większość ludzkości, która uważa za normalność 8 godzinny dzień pracy.
To fakt, może nie mam szczęścia do ludzi, może nie kochają mnie tłumy, może ciężko mi kiedy brakuje wokół osób, które uwierzyłyby we mnie jako człowieka, a już w ogóle dojrzałyby potencjał w mojej osobie. Jednak przyzwyczaiłam się do tego i jeżeli życie ma być właśnie takie - pogodziłam się z tym, bez żadnego smutku, już kilka lat temu.
Nie potrafię się ze sobą nudzić, zawsze wymyślam coś nowego, a jak już nie wiem co ze sobą zrobić to już Florka też czas mi świetnie zagospodaruje :) Ale czasami, chciałabym po prostu mieć wokół siebie ludzi, którzy uskrzydlają i swoim pokazywaniem, że im się chce - obudzą we mnie to, co gdzieś w tych trudnych chwilach straciłam - ten power, którym to ja zarażałam innych, jeszcze te kilka dobrych lat temu.
Teraz ten power tli się we mnie jak żarzące się węgle w ognisku, tylko że mi obecnie potrzebny jest zapłon, który szybciej pomoże zrealizować to co chce i również Wam pokazać, że można podnieść się i coś osiągnąć, nawet wtedy kiedy z pozoru nic nie jest takie jak powinno. Zapłon, który powie - jesteś fajna, wierzę w Ciebie - czasami tyle by wystarczyło.
Dlatego jeżeli ktoś uważa, że motywacja nie jest potrzebna, bo wszystko jest w Nas - to tak, jest w Nas, ale w Nas jest działanie, które ma przynieść jakiś efekt, a co kiedy tego efektu nie ma, mimo ogromnego działania?
Nikt o tym nigdy nie mówi, a to jest tak istotne - jak nie przestać wątpić, że się coś odmieni.
Dlatego motywujcie się cały czas, nawet wtedy kiedy uważacie, że nie musicie, bo kiedy przyjdzie czas kiedy będziecie potrzebować zapłonu jak ja, to przynajmniej będziecie działać na bateriach zapasowych - jak tlące się w ognisku kamienie. :) Czy da się tak funkcjonować? Da się. Właśnie tak działam od trzech lat - na zapasowych bateriach, jeszcze wierząc, że są ludzie, którzy uskrzydlają, a nie tylko gaszą.
Komentarze
Prześlij komentarz