Każdy z Nas ma większe lub mniejsze kompleksy, ale często biorą się one z wytykania ich przez innych ludzi.
Czy jako dziecko mieliście kompleksy?
Czy do momentu kiedy ktoś Wam nie powiedział, że coś jest z Wami nie tak, wszystko z Wami było ok?
No właśnie!
Moim kompleksem dawniej były włosy i ten kompleks wcale nie rozpoczął się ode mnie. Teraz patrząc na mnie też by się wielu osobą zdawało, że tak jest, no ale niestety - to nie jest już mój kompleks. To jest teraz wyzwanie, by doprowadzić je do wyglądu jak kiedyś, bo stres i brak czasu na zadbanie o nie w odpowiedniej chwili, niestety zrobił swoje.
Jednak kompleksy również mam, jak każdy jakieś są. Które dokładnie, to wolałabym, aby zostały moją słodką tajemnicą, ale są i próbuje coś z nimi zrobić, a przynajmniej ukrywać je tak, aby nie było ich widać i abym ja sama się nimi nie stresowała.
Czasami kompleksy dotyczą nie wyglądu a umiejętności. Ja mam tak z językiem angielskim, którego próbuje się nauczyć od lat, z marnym skutkiem jak na razie, bo sytuacja życiowa moja jest tak zmienna i tak mnie niekiedy mocno dobijająca, że nie mogę skupić się na regularności, nie wspominając już o tym, żeby cokolwiek z czegokolwiek nowego zapamiętać.
Mam również nieco kompleksów związanych z pracą która wykonuje, bo ciągle wydaje mi się, że nie jestem dość dobra w tym co robię, a sprzęt na którym pracuje jest tak słaby, że jeszcze te umiejętności ogranicza i dwoje się i troje, aby na zepsutym sprzęcie ukazać cały kunszt moich umiejętności, a ostatecznie i tak wychodzi z tego średniej jakości dzieło.
I czy te kompleksy mnie ograniczają? Nie, bo nie mogę zrezygnować z pracy, nie mogę porzucić chęci nauczenia się angielskiego, aby płynnie rozmawiać, bo wiem, że mogą odmienić moje życie. Dlatego pracuje, pracuje, pracuje, czasami za bardzo małe wynagrodzenie, tylko po to by uzyskać prędzej czy później fundusze na ekstra sprzęty, oprogramowania, czy efekty graficzne i filmowe moich blogów i kanału, i pokazać co naprawdę siedzi w mojej głowie, a czego bez tych elementów w obecnych czasach zrobić nie jestem w stanie.
Przez kompleksy często czuje się jak dziecko we mgle. Błądzące i szukające wyjścia z ciemnego tunelu, w którym mijają miesiące, a wcale tego światełka nie widać. Nie motywuje mnie to wcale, nawet kompletnie wyjaławia z emocji, ale robię, kroczę dalej, z kompleksami dotyczącymi umiejętności czy wyglądu, bo czym one są w porównaniu do tego wszystkiego do czego pragnę dojść. No właśnie, są niczym. Są błahostką.
I kiedy czytam jak wiele osób ma kompleksy, jedni chcą być chudzi, inni przytyć, jedni chcą mieć szczupłe sylwetki, inni muskularne, jedni chcą mieć proste włosy, inni kręcone, jedni chcą być łysi, inni się tego wstydzą, jedni chcą być brunetami i brunetkami, inni blondynami i blondynkami, a jeszcze inni w ogóle chcą być kolorowi. I jaki sens mają te kompleksy? Czy nie lepiej znaleźć kogoś o takich samych kompleksach, a przynajmniej podobnych Naszym zdaniem do Naszych i po prostu je pokochać?
Ostatnio podpisując pewien komentarz na youtubie przyszło mi na myśl jedno zdanie:
"Nigdy nie wiesz kto uzna Twoją wadę za zaletę, a kto zaletę za wadę".
Dlatego życzę miłego dnia wszystkim osobom z kompleksami. Nie jesteście sami :)
A poza tym pamiętajcie, że ktoś je Wam wytknął i stąd stały się takie ważne i problematyczne.
Komentarze
Prześlij komentarz