Co zrobić kiedy dopada wypalenie zawodowe?


Każdy z Nas zajmuje się jakąś pracą. Jedni pracują dla siebie, drudzy dla innych, ale jedno jest pewne - jakiejkolwiek pracy by się nie wykonywało, trzeba uważać na jedno - wypalenie zawodowe.

Dlaczego dzisiaj poruszam taki temat?
Bo takie wypalenie zawodowe przerobiłam. 

Dzisiaj słysząc w telewizji właśnie rozmowę na ten temat, postanowiłam napisać jak to wyglądało u mnie i czego się wystrzegać. Początkowe objawy, które prowadzą do wypalenia zawodowego wcale nie są takie jasne i przewidywalne.
Usłyszałam dzisiaj zdanie, które zupełnie odmieniło mój obraz i spojrzenie na wypalenie zawodowe jakie przeżyłam i zdałam sobie sprawę, że faktycznie coś w tym wszystkim jest.
Wypalenie zawodowe wcale nie wiąże się tylko z przepracowaniem.

Jak powiedział w telewizji profesor (nazwiska nie pamiętam), często jest zapoczątkowane nielojalnymi kolegami z pracy czy wspólnikami w biznesie, którzy z dnia na dzień odchodzą, albo zaczynają działać przeciwko Nam.

To prawda, tak zaczęło się również u mnie. Człowiek, z którym pracowałam dzień w dzień przez prawie 5 lat zdradził mnie zawodowo i od tego wszystko się zaczęło.
Pozostawiając mnie ze wszystkimi zleceniami miałam do wyboru dwie drogi - ze wszystkiego zrezygnować i zamknąć firmę, lub drugą - zaryzykować, podjąć się wszystkich zleceń sama i spróbować - po prostu dać sobie szansę na rozwój i ewentualny sukces.

Znając siebie wiedziałam, że rezygnacja nie wchodzi w grę - ja tak łatwo nie rezygnuje. 

Podjęłam się zatem wszystkiego sama (a chodzi tu o realizacje budowlane moich projektów). Było bardzo ciężko. Pracowałam przez dwa lata tak ciężko, że mój organizm nie dawał już rady. Spałam po 3h dziennie i wyglądałam strasznie, a metamorfozę jaką przeszłam od tych najcięższych chwil mogliście przeczytać już we wpisie "zmiany, czy warto je robić? ...czyli jak zmieniły mnie ostatnie 3 lata? metamorfoza przed i po"

Pracowałam i pracowałam, bo chciałam zapomnieć o człowieku, który okazał się wobec mnie taki nielojalny, a jakby tego było mało, zaczął współpracować z moją nieuczciwą konkurencją, której -odkąd pamiętam - zależało na pozbyciu się mnie z rynku (pamiętajcie - słabszy zawsze uderza silniejszego, silny wyciąga pomocną dłoń i dopinguje).

W tym czasie na drodze do mojego wypalenia (o czym wspominał także dzisiaj profesor w telewizji) pojawiły się inne symptomy, wynikające z czynników dodatkowych. Poza nielojalnością partnera biznesowego, zaczęłam natrafiać na klientów, którzy nie płacili mi za pracę, którzy krzyczeli na mnie jakbym nie wiem co im zrobiła (a po prostu przygotowałam im projekt i siedziałam nad tym godzinami przez kilka tygodni), klientów, którzy zarzucali brak "profesjonalizmu", mimo że poświęcałam na pracę dla nich nawet swój wolny czas (nie znoszę tego zdania, a jak chcecie poczytać co o nim sądzę i dlaczego, to zapraszam Was na mój wpis z drugiego bloga "profesjonalizm - nadużywane współczesne słowo bez znaczenia")

Ponadto przytyłam, fizycznie i psychicznie podupadłam na zdrowiu, bo biorąc na siebie taką odpowiedzialność jak budowy, nie mogłam powiedzieć klientom - nie mam siły. Nie rozumieli mnie wcale i tylko dokładali jeszcze więcej obowiązków. Z jednej strony się cieszyłam, bo w krótkim czasie zebrałam ogrom doświadczeń nie tylko zawodowych, ale wszelakich i nie miałam czasu myśleć o człowieku, który mnie z tym wszystkim zostawił, a wcześniej obiecywał, że zawsze mi pomoże. Nie powiem - płakać chciało mi się cały czas. Łzy w oczach miałam częściej niż komukolwiek by się wydawało, a niekiedy leciały całymi dniami kiedy siedziałam w domu przy projektach i nikt tego nie widział.

Dałam jednak radę. Byłam z siebie dumna, ale postanowiłam, że już nie chce tego dalej robić - to nie dla mnie. Oczywiście każdy z klientów miał jakieś "ale" i żaden nie powiedział, że mu się podoba - przynajmniej ja takich słów nigdy nie usłyszałam. Tym bardziej powodowało to dalsze moje późniejsze wypalenie, bo brak pochwalenia nawet w najmniejszym stopniu, a słuchanie tylko ciągłej krytyki coraz bardziej zniechęcało mnie do zawodu.

Przyszedł wreszcie dzień, że powiedziałam - nienawidzę swojej pracy - o czym też już pisałam na blogu 
I czy coś się zmieniło w tej kwestii?
Tak, od tamtego czasu nieco się polepszyło, wypalenie jest nadal, ale teraz zawód, który kochałam, w którym chciałam spędzić resztę swojego życia, w którym się odnajdywałam, jest po prostu pracą do wykonania. Nie przynosi mi już szczęścia, radości, nie biegnę do każdego klienta na skrzydłach, żeby zająć się nowym tematem, ani nie przekazuje swojej miłości w to co robię. Po prostu jestem wykonawcą. Wykonawcą pomysłu (najczęściej narzuconego przez klienta), który po prostu składam w jedną całość. Już nie proponuje swoich pomysłów, już się nie angażuje, już nie pragnę stworzyć miejsc na miarę światowych rozwiązań, które będą zachwycać inwestorów, ich rodziny czy przechodniów. Po prostu wykonuje projekt. I czy klientom się to podoba? Tym, którym miałam okazję projektować po wypaleniu nawet bardziej się podoba niż tym przed wypaleniem, ale mi szczęście daje już coś zupełnie innego - blogi, pisanie, podróżowanie, robienie zdjęć, tworzenie filmów, praca w sieci i promowanie cudownych miejsc, których sama już nie projektuje i nie mam pewności czy kiedyś z takim samym entuzjazmem jak dawniej jeszcze będę, ale które uważam, że warto pokazywać bardziej niż te historyczne założenia, które każdy z Nas w mniejszym lub większym stopniu zna.

Co jednak mogłabym poradzić, kiedy czujecie, że wypalenie zawodowe zbliża się wielkimi krokami?

Po pierwsze - urlop!!!! od wszystkich i wszystkiego (bez wyjątku). Najpierw musicie wyciszyć umysł.

Po drugie - jeżeli możecie oddajcie swoją pracę na pewien czas innej osobie (przy własnej działalności). Ja nie miałam komu jej oddać i było coraz gorzej.

Po trzecie - zacznijcie więcej czasu inwestować w hobby, albo pasje, a jak takiej nie macie - spróbujcie odnaleźć coś nowego.

Po czwarte - odnajdźcie zawód alternatywny, bo jak wypalenie nie przejdzie (jak u mnie), to musicie z czegoś żyć i podnosić się z niechęci do pracy. W innej pracy, będziecie mieć ogrom motywacji i energii do działania, bo tematy będą nowe.

I to są kluczowe punkty, by wypalenie odeszło w niepamięć, lub aby się po wypaleniu podnieść. Ja już wiem jedno - im więcej różnorodnych zajęć mam w swoim życiu, tym nie tylko jestem szczęśliwsza i się spełniam, ale także trudniej mi się danym tematem "zmęczyć.

Dopadło Was kiedyś wypalenie zawodowe? A może teraz czujecie, że coś się dzieje? Dajcie znać w komentarzu jak to się u Was zaczęło?

Komentarze

  1. Wypalenie zawodowe jest dużym problemem w dzisiejszych czasach. Są jednak systemy, które ułatwiają pracę HR i poprawiają kontakt z pracownikami. Firma https://www.unit4.com/pl oferuje system TETA, który bardzo dobrze sprawdza się w firmie zarówno dużej jak i tych mniejszych

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz