Dzisiaj wypadają moje imieniny. Zapowiada się dzień jak co dzień, bez żadnych fajerwerków.
Jednak, aby ten dzień nie był dla mnie taki smutny, że nie mogę spełnić swoich marzeń w tym roku - i raczej już ich w tym roku nie spełnię (patrząc po pierwszych siedmiu miesiącach roku) - tak postanowiłam zrobić sobie maleńki imieninowy prezent, aby mieć chociaż minimalną pamiątkę z imienin tegorocznych.
Całkiem dobrze się prezentują, są wygodne i od razu poprawiły mi nastrój. Dawno nie kupowałam kolczyków, a kiedyś nie wyszłam z domu kiedy nie miałam czegoś na uszach. W ostatnim czasie kilka par dostałam w prezencie (zresztą pokazywałam je na blogu). Jedne były piękne i bardzo mi się spodobały, ale niestety zerwała się zawleczka i nosić ich już nie mogę, pozostałe nie bardzo są w moim typie, ale jak będą pasować do jakiejś okazji to na pewno też do jakiejś stylizacji się dopasują.
Osobiście uwielbiam kolczyki duże i długie, bo przy kręconych włosach to jedyne modele, które dobrze się prezentują. Ponadto przez to, że jestem uczulona na mosiądz i metalopochodne, uszy mi wręcz odpadają od sztucznych metali, tak preferuje tylko złote i srebrne kolczyki od jakiegoś czasu, bo po prostu nie męczy mnie ból przy noszeniu.
Stąd też mniej noszę kolczyków w ostatnim czasie, bo większość tych, które mi zostały niestety jest z metali sztucznych.
Jakie kolczyki Wy lubicie? Które wzory podobają Wam się najbardziej i czy macie jakieś sposoby na biżuterie, która uczula?
Komentarze
Prześlij komentarz