Jak Nas widzą?


Jak się okazuje, to pytanie zadaje sobie bardzo dużo osób. Jest to bardzo często zadawane pytanie, które można odnaleźć w google.

Dlaczego tak dużo osób sobie je zadaje, zamiast być po prostu sobą?

Wiem, że bycie sobą to najtrudniejsza z kwestii, ale dlaczego ludzie nie widzą w swojej unikalności zalet i czegoś wyjątkowego, tylko z góry uznają, że trzeba to zmienić, by podobać się innym?

A po co ta aprobata otoczenia? Ja wolałabym żyć bez ludzi, ale w pełni szczęśliwie, będąc sobą i decydując o sobie. To jest fascynująca wolność.
Całe życie słucham jak mnie inni krytykują. I wiecie co? Nigdy nie robię tego co mi sugerują krytykanci, bo z góry wiem, że chcą zmienić coś co jest dobre, bo najczęściej boją się, że ktoś będzie lepszy niż oni. Już przywykłam i sprawdziłam to na niejednej osobie.

Ale jak Nas widzą?


Ostatnio przeczytałam gdzieś, że siebie nie jesteśmy w stanie zobaczyć przez całe życie. Widzimy tylko swoje odbicie w lustrze, ale siebie nigdy nie widzimy. Tym bardziej po co zastanawiać się jak widzą Nas inni?

Jedni uznają Nas za atrakcyjnych, inni wręcz przeciwnie. Jedni uznają, że mamy brzydki nos, inni, że jest uroczy. Jedni uznają, że mamy brzydkie włosy, inni uznają to za wyróżnik Naszej sylwetki. Jedni powiedzą, że mamy za wąskie usta i mamy je powiększyć, inni, że usta są za duże. Jedni uznają, że Nasza sylwetka jest nieproporcjonalna, inni, uznają to za ideał. 
Jedni krytykują Nasze ubranie, a dla innych to szyk mody i inność.
Całe życie zmagałam się z takimi docinkami i zawsze uznawałam, że mam to gdzieś. Mogę wyjść z ptasią kupą na głowie i mam to gdzieś, co kto o tym pomyśli.
Czy jak samochód jest cały ubrudzony ptasimi odchodami, bo właściciel postawił go pod drzewem, w cieniu, chroniąc przed upałem, to myśli kto sobie coś o nim pomyśli? :) Samochód się nie przejmuje, to ja mam się przejmować? :)

I tak jest ze wszystkim. To są tak błahe sprawy, że chyba naprawdę wiele trzeba przejść tak jak ja, żeby to zrozumieć, że są to kompletnie nieistotne sprawy. Na świcie jest 7 miliardów ludzi. Czy naprawdę ważne jest co myśli jednostka, kiedy nie wiemy co myśli pozostałe ponad 6 miliardów ludzi?

Oczywiście, jak mówi przysłowie: "Jak Nas widzą, tak Nas piszą", ale czy przypadkiem nie świadczy to o tych osobach "piszących", które nie chcą zadać sobie trudu, żeby poznać daną osobę, a tylko ją powierzchownie ocenić?

Wiecie co, zawsze denerwowali mnie bezdomni. Nie dlatego, że nimi się stali, tylko dlatego, że może iść setka osób koło mnie i każdy bezdomny musi akurat podchodzić do mnie. W którymś momencie życia zaczęło mnie to denerwować. Co ja takiego mam, że ciągle przyciągam bezdomnych?
Teraz, kiedy przeszłam masę przykrych i trudnych doświadczeń, wiecie jak na nich patrze?
Jak na niezwykle sile osobowości. Ludzi, którzy nie tylko muszą zmagać się z biedą, odtrąceniem przez innych, ocenianiem, ale także złym traktowaniem, upokorzeniem, kiepskimi warunkami życia, szukaniem swojego miejsca na ziemi, skąd nie zostaną wyklęci.
I nie chodzi mi o tych, którzy piją i bezdomność traktują świadomie jako coś co im się wręcz należy. Mówię o tych, którzy znaleźli się tak, bo los ułożył się wobec nich bardzo drastycznie i nikt nie wyciągnął do nich pomocnej dłoni kiedy tego potrzebowali.
Zrozumiałam nawet tych, którzy piją, bo będąc w sytuacji bycia bezdomnym, w jaki inny sposób można te wszystkie negatywne sytuacje każdego dnia znieść i znieczulić? Właśnie pijąc.
Dopiero kiedy mi zawaliło się życie, dostrzegłam jakie to są silne jednostki, jak silni psychicznie i fizycznie muszą być, by przetrwać takie życie. Jak muszą zmagać się z jedzeniem resztek po kimś, zarazkami i ciągłym uznawaniem ich za gorszych.
Czy w obecnym świecie instagrama i idealności są ludzie tak psychicznie silni jak oni? Nie,bo czasami hejt zabija, czasami wprowadza w depresje, czasami buduje ogrom kompleksów.
A czym jest hejt u bezdomnego? On/ona słyszy to cały czas, każdego dnia i musi z tym żyć. Nie może pójść do psychologa, bo nie ma pieniędzy. Nie może się zmotywować, wiedząc, że nikt nie da mu drugiej szansy, bo jak się podnieść z potężnego upadku i dotarcia na granice ulic.

Więc czy naprawdę istotne jest Jak Nas widzą, kiedy mamy dom, ubranie, coś do jedzenia i nie musimy być poniżani tak jak bezdomni każdego dnia - bez domu, z podartymi i brudnymi ubraniami, z ciągłym zastanawianiem się skąd wziąć jedzenie?

Dlatego zamiast się nad tym zastanawiać, warto po prostu żyć. W biedzie, bogactwie, w markowych ubraniach lub tych z sieciówki, jedząc same ziemniaki lub zamawiając catering do domu, podróżując czy jedynie chodząc po własnym mieście, robić wszystko by żyć i nie być więźniem osób trzecich. Wiem co mówię, uwierzcie mi.

Ja widzę Was jako pozytywnych ludzi, może czasami zagubionych, szukających zmian w swoim życiu skoro jesteście ze mną, czytacie i oglądacie. Widzę Was też jako ludzi chcących się zrealizować w tym życiu, nie tracąc siebie. Chcących nauczyć się asertywności i spełniania marzeń. Chcących nauczyć się czegoś, co odmieni Wasze dotychczasowe życie.
Czy się mylę?:)

Komentarze