Jak zaczynam się uczyć angielskiego?


Do nauki angielskiego zabieram się już drugi rok. Nie dlatego, że nie jest to dla mnie priorytet - wręcz przeciwnie, bo wiem, że jak nauczę się angielskiego to otworze przed sobą zdecydowanie więcej drzwi, niż jest to teraz, czy było do tej pory.
Niestety moje życie tak się nie do końca układa, że nawet 10 minut dziennie na angielski, do tej pory było niemożliwe. Jak siadałam do angielskiego na 10 minut - albo ciągle mi ktoś przeszkadzał, albo nie mogłam uspokoić myśli, żeby się na tym skupić.

Jak zatem się uczyć angielskiego, żeby wreszcie coś w tej kwestii wyszło?
1. Jedni mówią, że warto uczyć się zwrotów, szczególnie tych najpopularniejszych.
2. Inni, żeby mówić na lekcjach z drugą osobą, to wtedy nie tylko zostaje coś w głowie, ale od razu można przejść do praktyki.
3. Jeszcze inni mówią, żeby oglądać filmy po angielsku, czy w języku jakiego chcemy się nauczyć, wtedy to człowiek uczy się zwrotów, wypowiedzi, osłuchuje się z językiem.
4. A inni także mówią, że poza filmami warto czytać książki w innym języku, to wówczas się można wszystkiego nauczyć.

Ja uważam, że ile ludzi, tyle porad.

Próbowałam wszystkich tych metod i w tym rzecz, że nie do końca u mnie to działa.

Dlaczego?

Dlatego, że języka angielskiego uczę się już od podstawówki i szczerze powiem, że pamiętam naukę języka tylko z okresu podstawówki. W liceum miałam 9 nauczycieli angielskiego i każdy zaczynał od tego samego - podstaw. Gdyby przebrnęli dalej lub dowiedzieli się od Nas samych, gdzie skończyliśmy, byłabym zdecydowanie dalej w swojej konwersacji i językowej wiedzy. Tylko jedna nauczycielka była wspaniała, i wszystko co wniosła na nasze lekcje angielskiego zostały we mnie do dzisiaj. Musiała jednak wyjechać i już na jej miejsce przyszły inne nauczycielki - nie było to już to i cała klasa kończąc liceum miała ten sam problem co ja - rozumieliśmy co do Nas mówią, ale nikt nie mógł powiedzieć. 
Na studiach angielskiego nie miałam wcale (o dziwo). Nie miałam żadnego języka obcego. Skupiłam się w ciągu tych 5 lat na podniesieniu kwalifikacji projektowych i nie miałam już czasu na język, aby zając się nim po godzinach nauki na uczelni i dokształcania się w projektowaniu. 
Kiedy po studiach otworzyłam firmę co roku próbowałam coś z tym faktem zrobić, ale stale było coś ważniejszego.

Oczywiście, kiedy pojawił się odpowiedni czas, wówczas moja pierwsza firma upadała i znowu nauka języka musiała czekać.
Do tej pory rozumiem wszystko co się do mnie mówi, nawet jeżeli w zdaniach nie potrafię wychwycić jakiegoś słówka. Szyk zdania i przekaz rozumiem całkowicie.
Ale jak się nauczyć języka mając takie luki? Jak się nauczyć języka, który się rzekomo zna? Jak mówić, pisać, tłumaczyć, a nie tylko rozumieć?

Znalazłam na to sposób i wdrażam go pomału. Nie jest łatwo ani miło, ale kiedy już przebrnę, będzie coraz lepiej.
Ta metoda, to uczenie się 10 słówek dziennie, aby najpierw wzbogacić możliwość wypowiadania się i uzupełnić wszystkie luki z nauki w latach poprzednich. Do tego otaczam się wokół angielskim - filmy (ale bez napisów, żeby się na nich nie skupiać), muzyka, którą na bieżąco tłumaczę, teksty czytane po angielsku, które sama próbuje przetłumaczyć.

Ten pierwszy etap nauki pozwoli mi wybrnąć z podstaw, które były nieuregulowane. 
Drugim etapem będzie poza 10 słówkami dziennie, uzupełnienie nauki o 10 minut dziennie, w których będę uczyć się 5 zwrotów. Zwroty wdrożę dopiero po pół roku nauki słówek.

Co mi to wszystko da?
Po 365 dniach w roku, będę znała:
- 3650 słówek
- 912 zwrotów

Może dla niektórych nie jest to wyczyn, ale dla mnie ogromny postęp.
Nawet jak opuszczę jakiś dzień nauki słówek, to w kolejnym będę nadrabiać o taką ilość jaką opuściłam.

Początkowo miałam uczyć się ze słownika, później z kanału na youtube, gdzie można nauczyć się 1000 słówek, ale ostatecznie postanowiłam wybierać 5 sztuk z jednego i drugiego i zapisywać je w zeszyt z datą, która przypada na dany dzień. Po rozpisaniu każdego dnia tych 10 kolejnych słówek dodatkowo robię im zdjęcie telefonem, aby powtarzać w trakcie jakiejś podróży, czy pod koniec każdego dnia.

W tej chwili nie mogę jeszcze wdrożyć jednej metody, ale będzie nią, uczenie się w trakcie przygotowywania posiłków. W tym czasie zrobię dwie rzeczy jednocześnie. 
Pracuje w domu, jem w domu szykując jedzenie samodzielnie. Sniadania, obiady i kolacje dają naukę np. 9 słówek - 3x3=9 , czyli 3 słówka do śniadania, 3 słówka do obiadu i 3 słówka do kolacji + 1 gratis dodane do któregoś z nich. 

Na co dzień brakuje mi czasu, nie mogę poświęcić godziny dziennie na naukę, więc jest to jedyna metoda, w której mogę być regularna.

Dzisiaj jest już 8 styczeń, czyli 80 słówek za mną. Pod koniec roku zrobię wpis i film - angielski 10 minut dziennie w 365 dni w roku, gdzie poznacie słówka jakich się nauczyłam i efekty mojej metody - naprawy nauki języka.

I powiem Wam jedno - zdecydowanie łatwiej jest się uczyć od podstaw, kiedy ktoś nie wbił do głowy złych nawyków. Kiedy te złe nawyki są - konieczne jest powrócenie do podstaw, aby ruszyć do przodu, tak jak jest to w przypadku innych przedmiotów - matematyki, gramatyki, czy chemii. Bez podstaw nie zrozumie się dalszych etapów i utyka się w momencie, przez który nie można przebrnąć.

No cóż, nie każdy potrafi przekazać wiedzę, nie każdy jest w stanie nauczyć, i później jest tak a nie inaczej na świecie. Ale są także nauczyciele, dzięki którym można samemu dzielić się wiedzą - zachęcam Was do tego, jeżeli z czymś się nie zgadzacie, bo okazuje się, że popularyzowana jest często niewiedza na jakiś temat - odkryłam to całkiem niedawno i w tym roku dowiecie się tego na moich kanałach i blogu. 

Ale dzisiaj nie o tym. Jak Wy uczycie się angielskiego?

Komentarze

  1. Ja już zabieram się za naukę angielskiego któryś rok i jakoś mi nie idzie. W tym roku chociaż na kilka minut siadam do aplikacji Duolingo, ale myślę że Twój sposób też warto wypróbować. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz