życie w wieku 15 , 25, 35 lat - podobieństwa i różnice



W tym roku skończyłam 35 lat, a tydzień temu miałam 35 imieniny. Podsumowując swoje życie mogę powiedzieć, że nie za wiele zmieniło się od czasu kiedy miałam 25 lat. Nawet powiedziałabym, że jestem dokładnie w tym samym miejscu, tylko w innym mieście, bo nieuczciwa konkurencja zrujnowała mi życie, więc kiedy mając 25 lat zakładałam firmę, tak mając 34 lata zakładałam już drugą.
Całe życie dążyłam do własnego domu/mieszkania, po prostu dachu nad głową.
Do mężczyzn nie mam szczęścia. Oni chcieliby mieć ze mną stały kontakt, ale nie chcieliby ze mną być. Biorą do życia inne dziewczyny/kobiety, utrzymują je, wszystko im zapewniają, a mi nawet nie są w stanie z okazji urodzin czy imienin życzeń złożyć. Chcą utrzymać kontakt ze mną, ale nic z siebie nie dawać, uważając chyba, że ja niczego nie potrzebuje. Męczą mnie już tacy faceci i nie spodziewam się, aby w moim życiu w tej kwestii cokolwiek się zmieniło, bo zawsze jest to samo i każdy z nich jest jednakowy. Stąd też ta kwestia też nie za wiele się w moim życiu zmieniła od wieku 25 lat a 35 lat. Raczej to jedno, wielkie pasmo damsko - męskich porażek, gdzie niestety zawsze relacje psuli mężczyźni.
Nie liczę zatem, że świetny dom zapewni mi mężczyzna, a moje marzenie o domu będę realizować z którymś z nich. Jeżeli tak się okaże, to zapewne kiedy skończę 80 lat (jak dożyje), bo nic nie zapowiada się na horyzoncie do tego czasu.

Już raz pisałam o różnicach między 25 a 35 lat więc możecie poczytać o tym TUTAJ

Teraz chciałabym się skupić głównie na decyzjach życiowych jakie warto podejmować w wieku 15, 25 i 35 lat. Kiedy ma się konkretny wiek, wydaje się bowiem, że można podbić świat. I tak się dzieje, ale tylko pod jednym warunkiem - kiedy wokół są przychylni ludzie. Kiedy niestety otoczenie jest zazdrosne i zawistne o każdy krok, kopiuje Was, okrada z pomysłów, to czegokolwiek byście nie robili, o podbiciu świata możecie zapomnieć. Będziecie próbować 100-tki razy i za każdym razem na waszej drodze stanie ktoś, kto będzie chciał Wam przeszkodzić. Będzie odciągał od celu, przeszkadzał, dzwonił, oczekiwał różnych rzeczy - nie dając nic w zamian. Kiedy Zorientujecie się, że tak jest zobaczycie, że przeleciał Wam kolejny rok życia, a Wy jesteście w tym samym miejscu co rok wcześniej, mimo tego, że mieliście mnóstwo życiowych planów. Z każdym rokiem życia będziecie doceniać coraz bardziej czas, a coraz mniej jego stratę. Będzie cenne dla Was to, aby jednak coś po sobie na tym świecie zostawić, a nie tylko się bawić. Zorientujecie się, że zabawa nie przynosi nic, poza chwilowym entuzjazmem i często zubożeniem portfela na przyjemności.

Dlatego, kiedy ja powróciłabym do wieku 15 lat to:

- zaczęłabym myśleć o swoich produktach
- zaczęłabym myśleć o pracy, a nie tylko o wymarzonych studiach
- zaczęłabym uczyć się kilku zawodów jednocześnie
- zaczęłabym rozwijać kilka pasji (w wieku 15 lat wbrew pozorom ma się najwięcej czasu), ponieważ te pasje pozwalają być szczęśliwym przez koleje lata życia i to odskocznia od codziennych problemów i spraw
- dalej uprawiałabym sporty (w wieku 15 lat miałam świetną figurę i sport był dla mnie bardzo ważny - grałam w tenisa, ścigałam się w zawodach na 60 metrów i w zawodach grupowych na wyścigi z przeszkodami, umiałam stać na rękach, jeździłam na rowerze - każda aktywność dawała mi radość. Sprawność przydaje się w dalszych latach życia - nie ze względu na wygląd, na którym tak wszyscy niepotrzebnie się skupiają. Przede wszystkim ze względu na utrzymanie zdrowych kręgosłupów, które z każdym rokiem bolą jeszcze bardziej kiedy pracuje się przy komputerze, albo ze względu na kondycje, kiedy prowadzi się biznes czy pracuje w bardziej wymagającym zawodzie i przez słabą kondycje nie można wszystkiego udźwignąć
- byłabym nadal taka jaka byłam - szalałabym ze znajomymi, poznawała świat, a w wieku 17 lat robiła prawo jazdy (tak, prawo jazdy zrobiłam nie mając nawet 18 lat)

Kiedy powróciłabym do wieku 25 lat to:

- również otworzyłabym pierwszą firmę, ponieważ mimo, że już jej nie ma, to na niej wszystkiego się nauczyłam, na niej przerobiłam wszystkie możliwe błędy, na niej zobaczyłam przed jakimi ludźmi muszę się bronić i ukrywać, bo niszczą ludzi, a sami na tym wzrastają, i zobaczyłam jak to jest osiągać sukces. Firma działała 7 lat, przez 2 lata próbowałam ją ratować - nie dało rady. Druga firma powstała po 10 latach i to z przymusu, ale do drugiej podchodzę już zupełnie inaczej.
- szybciej rzuciłabym studia i przeprowadziła się do innego miasta, aby nie znosić ludzi, którzy mnie niszczyli
- nie podjęłabym się współpracy z żadną firmą, tylko działałabym samodzielnie. Współprace okazały się wielką klapą, a mnie promowali jako osobę, która robi kilkutygodniowe zlecenia za 150,00zł. Zarabiałam z nimi marne, więc jakie pieniądze - taka współpraca. Pieniędzy we współpracy się nie zarabia - trzeba ją rzucać od raz i nie dawać szans na głupie gadki (taka porada dla wszystkich, którzy zakładają swoją firmę)
- nie szukałabym miłości - ona mnie zgubiła i zabrała zbyt dużo czasu w życiu nie dając nic w zamian. Nie oddałabym całego swojego serca osobie, dla której nie byłam warta nawet przeskoczenia kałuży. Teraz jestem mądrzejsza i nie daje szansy nikomu, kto nie jest w stanie dla mnie przejechać całego świata. Jeżeli naprawdę komuś na kimś zależy, to zrobi wszystko, aby z tą osobą być, a nie wymieni na lepszy model i będzie się Tobą zabawiać dla atrakcji blokując Ci życie i będzie chcieć dać Ci cały świat, aby Cię nie stracić. Kiedy tego nie ma - nie warto tracić czasu, przymykać oczu na przeciwieństwo tego co napisałam powyżej i uważać, że się gwiazdkę z nieba dostało. Przyzwalanie na złe traktowanie powoduje, że po kilku latach traci się wszystko - wiem co mówię, a później zostaje się z ręką w nocniku.
Miłość w wieku 25 lat - tak, ale tylko wtedy, kiedy partner da z siebie 100% i Wy dacie z siebie 100%, bez półśrodków.
- byłabym odważniejsza - tego mi wtedy brakowało
- wierzyłabym w siebie - tego mi wtedy brakowało
- kontynuowałabym znajomości, które wtedy miałam, bo mnie napędzały - z każdym rokiem życia ludzie poważnieją, bo przytłaczają ich obowiązki, 25 lat to ostatnia szansa, aby zachować znajomości, by czuć młodość na dłużej, ale niestety nowe związki te znajomości rozbijają i jest to bardzo trudne.


W wieku obecnych 35 lat zmieniłabym:
- teraz już niczego, może poza tym, aby nigdy nie pozwolić nikomu bruździć w moim życiu (czarną magią, która została rzucona na mnie trzykrotnie w ciągu ostatnich 6 lat życia)
- nie poświęciłabym tyle czasu na ludzi, którzy nie wyciągają do mnie ręki jako pierwsi, nie chcą poznać, nie zagadują - ja tracę czas, a oni ostatecznie wiążą się z inną - powtórzyła się w moim życiu dokładnie ta sama sytuacja co 10 lat temu. Poznałam faceta singla. Wydawało się, że jest między nami jakaś niewytłumaczalna więź, bo nie widzieliśmy się na żywo. Oboje wolni - można było się poznać, nawet na odległość. A on - po kilku miesiącach od tego momentu związał się z inną i z nią planuje przyszłość. Żałosne co? Ja jako plaster na jego nudny związek, a on z inną. Dzięki Bogu, to trwało tylko rok (chociaż dla mnie to aż rok, bo to zmarnowany kolejny rok życia), ale to kolejny facet, który okazał się być byle jaki, co jeszcze raz udowodniło mi, że albo taki, który będzie chciał dać mi cały świat i przejechać pół świata dla mnie - albo żaden. Pogodziłam się już z byciem singielką do końca życia, ale już nie daje szans takim palantom. Szkoda mojego cennego życia.
- nie słuchałabym innych - 35 lat słuchałam innych i źle na tym wyszłam. Teraz słucham tylko siebie, a jak słucham innych, to tylko dla przyjemności, potwierdzenia czegoś do czego dążę w moim życiu.
- więcej bym pracowała (tak, kiedy inni pracować chcą mniej, ja chce więcej, bo wiem, że to ostatnie 10 lat życia, kiedy ma się w miarę sprawny organizm, aby udźwignąć więcej niż przeciętność). W wieku 45 lat może będę chciała się wyciszać. Na razie jestem na to za młoda, aby w tej chwili spoczywać na laurach. Czasami złoszczę się na siebie, że daje z siebie zbyt mało, bo po prostu nie ogarniam wszystkiego czasowo, ale kiedy dałam sobie pewien cel, mój czas od razu przyspieszył. Tym celem była realizacja marzeń, a aby je spełnić - potrzebuje zdecydowanie szybszych efektów, które będą tylko dzięki zwiększeniu ilości pracy.
- szybciej wróciłabym do swoich nawyków. Ubiegły rok był dla mnie jak więzienie - nie mogłam ćwiczyć, odżywiać się jak chciałam, nie mogłam prowadzić marek jak chciałam, bo byłam w takim miejscu, że otoczenie mi to blokowało. Zatraciłam przez to wypracowaną sylwetkę i nawyki, do których próbuje wrócić już od pół roku. Na szczęście z każdym tygodniem jest coraz lepiej i nawyki z powrotem wchodzą mi w krew :)
- szukałabym sponsorów na swoje marki, aby szybciej się rozwijały. Niestety tak jak wcześniej pisałam - nie mam za bardzo szczęścia do ludzi, więc tacy sponsorzy to dla mnie spore ryzyko a nie super szansa. Muszę zatem być cierpliwa i zagryźć zęby, że wszystko idzie wolniej niż by mogło. Idzie wolniej, ale za to może nie będę musiała nikomu dziękować za pomoc, która najczęściej kończy się na niczym :)

Co Wy zmienilibyście w wieku 15 lat, 25 lat, 35 lat (w zależności od tego w jakim wieku jesteście teraz)? o zmienilibyście w miłości i relacjach z ludźmi? Co zmienilibyście w pracy? Co zmienilibyście w życiu osobistym i pasji? Dajcie znać w komentarzu, nie tylko będziecie mogli to z siebie wyrzucić, ale może pomoże to także tym, którzy są młodsi i skupiają się nie na tym co powinni. Zawsze w życiu czegoś człowiek żałuje, chociaż się do tego nie przyznaje. Zawsze jest czas, aby coś zmienić, chociaż nie zawsze warto.

A jeżeli chcesz poznać więcej moich przemyśleń to zapraszam:

Obserwuj mój profil na instagramie Projektanteczka - dodaje profile tylko prawdziwe (osób i marek)

Komentarze