W tym roku coraz więcej osób rezygnuje z tego co budowało w sieci.
Kiedy słyszę, z jakich pobudek zakładali swoje kanały czy profile w social mediach, to jestem w szoku.
Robili to po to, żeby się dowartościować, uzyskać aprobatę otoczenia, popularność, pieniądze.
Zszokowało mnie to, bo ja swoje profile zakładałam z zupełnie innych kwestii i aż pojąć nie mogę jak płytkie kwestie nimi kierowały.
Moim głównym celem było stworzenie miejsca, w którym głośno będę mogła powiedzieć jak wygląda życie kiedy ktoś z premedytacją je niszczy i to w momencie życia kiedy odnosi się największe sukcesy.
Miejsca, w którym nikt nie przekręci moich słów (chyba, że ich nie zrozumie) i nie będzie wpisywał w moje usta, nazwisko, osobę, rzeczy, które nigdy nie istniały, które nie są prawdziwe.
Miejsca, w którym będę pokazywać prawdziwe, a nie wymuskane i idealizowane życie.
Poza działaniem moich marek w sieci i ich promocją (bo inaczej nie dotarłabym do klientów :) ) osobiście pojawiłam się w social mediach po to, aby pomagać osobom, które znajdą się w takiej sytuacji jak ja się znalazłam.
W sytuacji, w której odwrócili się wszyscy ( np. pod względem fałszywych plotek) i nie było ani jednej osoby, która wierzyłaby we mnie, za mną stanęła murem, którą mogłabym poprosić o pomoc. Przez lata trzymałam wszystko w tajemnicy, w ciszy. A później, przyszedł dzień, w którym powiedziałam - KONIEC Z TYM!
Opowiem swoją historię światu, i pomogę tym, którzy milczą jak ja, nie mając z zewnątrz żadnego wsparcia. Zrozumiałam, że po to, to wszystko właśnie przeszłam, żeby mówić i pokazywać świat tym, którzy nigdy go fizycznie nie zobaczą.
Moje profile powstaną dla osób, które zastanawiają się, czy nie odebrać sobie życia, kiedy ktoś zniszczył ich jedyne źródło dochodu, pracę czy dobre imię, na które pracowali latami. Kiedy ktoś odebrał znajomych, partnerów biznesowych, zdrowie, a nawet komfort życia - jedzenie, ubrania, samochód, dach nad głową. Odebrał to wszystko, w co inwestowało się latami. Te profile są po to, aby dać im sygnał, że to przejdzie i nie warto przez innych, pieniądze czy pracę kończyć swojego życia (przecież o to chodzi wrogom).
To wszystko nie powstałoby, gdybym po drodze nie spotkała życiorysów kilku osób. Osób, które znalazły się w takiej samej sytuacji i tak samo zostały przez wszystkich wykluczone, tylko dlatego, że życiowe okoliczności ułożyły się inaczej niż zamarzyli.
Nie jest w stanie zrozumieć tego nikt, kto przez to nie przeszedł, więc moje profile mają ukazać jak się żyje w tak trudnych okolicznościach i jak można z tego wyjść dając sobie tylko rok życia.
Jak widzę i obserwuję jak Ci, którzy już się dorobili usuwają social media, bo po prostu są im niewygodne (a raczej nie chce im się dalej tego prowadzić), to myślę sobie - może i lepiej, bo nie mają nic światu do powiedzenia. Istnieli tylko po to, żeby być sławnymi, żeby się pokazać, żeby się dowartościować, więc nic dziwnego, że mają już dosyć. Mnóstwo osób już takich w sieci było. Ani grama w tym nie było myślenia o innych, tylko o własnych pobudkach, więc po co robić coś dla ludzi, skoro wcale to dla ludzi nie jest?
Ja kiedyś byłam taka jak oni teraz i dawno się już zmieniłam. Teraz z pokorą mówię - to był błąd.
Bóg wcale nie chce, żeby ze wszystkiego rezygnować. On zna ten świat, sam go stworzył i widział dużo wcześniej jak świat, ludzie i cywilizacja będzie wyglądać w przyszłości - jest wszechmogący.
A ludzie ciągle myślą, że to jest tylko ich zasługa jak wygląda, czy będzie wyglądać cywilizacja, że wszystko zależy tylko od nich.
Wszystko, to już jest dawno wiadome.
Naprawdę, nieco śmieszy mnie to, że osoby, które mają aż za dużo - mówią jak to nic w życiu nie jest ważne (pieniądze i życie materialne) poza “duchowością” i to jest ich główny argument dlaczego zamykają swoje profile.
Niech zatem zajmą się duchowością np. kiedy przez kilka lat nie będą miały wokół siebie nikogo i nie będą mieć ani grosza - jak bezdomni. Bezdomni mają wolność, mogą w pełni skupić się na duchowości, a mimo tego są wykluczeni. Duchowość nie jest na pokaz (już kiedyś o tym pisałam), a teraz jedni krytykują kościół (warto pamiętać, że kościół a wiara to dwie inne kwestie) a drudzy przeistaczają się w "święte" duchowe istoty, które żywią się powietrzem i chodzą z głową w chmurach. Duchowość jest w nas. Ale bez dachu nad głową, ubrań czy jedzenia w obecnym świecie się po prostu nie istnieje i żadna duchowość w tym nie pomoże.
Niedawno jeden youtuber powiedział świetne słowa - "Wolę iść z duchem czasu i być z życiem na bieżąco, a nie cofać się".
Też tak uważam.
Niektórzy zamykają konta i kanały w sieci, a ja się dopiero rozkręcam :) Robię to jednak mądrze. Mój dzienny czas w social mediach to 15-20 min (tylko na yt trochę dłużej).
Dużo?
Mało?
Dla mnie wystarczająco dużo. Później się nudzę :)
Gdybym myślała tylko o sobie zakładając wszystkie konta, to nigdy by nie powstały. Przez lata nie było mnie w sieci - i mnóstwo czasu zajęło mi, żeby się przełamać i tu pojawić. Nie było to dla mnie istotne. Teraz nie żałuję, bo wreszcie mogę wykorzystać je w słusznym celu - reklama marek, pozyskanie klientów, podzielenie się doświadczeniami, na które odpowiedzi w sieci brak, a praca zdalna to ogromne życiowe możliwości i wygoda.
Kanałów mam pełno, ale używam tylko dwóch - yt i instagram. Blogów w to nie wliczam, bo to nie social media, a raczej forma portalu informacyjnego, który samodzielnie się tworzy. Od czasu do czasu wrzucę coś na fb, ale od początku mi nie pasuje ta platforma. Niefunkcjonalny, źle rozmieszczone informacje, brak jasnego interfejsu dla użytkownika - bajzel jak się patrzy (może dlatego niektórym tyle czasu zabiera). Instagram przypomina mi nieistniejącą już platformę digart, w której byłam latami, i dzięki której poznałam świetnych ludzi. Wspólnie podbijaliśmy świat - w pełnym tego słowa znaczeniu, - dlatego i instagram do mnie przemawiam bo przypomina mi te czasy.
Miesięcznie wykorzystuje ponad 100 GB internetu i o dziwo nie na social media.
Co ja z nim robię?
Wykorzystuje na naukę i prace.
Można?
Można!
Wykorzystuj swoje social media do promocji siebie, a nie na patrzenie jak żyją inni.
Wykorzystaj jako źródło informacji, a nie jako miejsce plotek i wchodzenia w toksyczne relacje (a takich w sieci można spotkać mnóstwo - na mnie samej zawiesił się jeden toksyczny pasożyt - dziewczyna z Ukrainy, która musiała złapać polskiego sponsora, bo sama ma tak mało w głowie, że bez niego by nie istniała. Od roku kopiuje moje treści podpisując jako swoje, a później będzie się szczycić, że sukces osiągnęła. Sukces zbudowany na nieszczęściu i plecach innych? - nooooo jest się czym szczycić. Takimi ludźmi gardzę strasznie i z mojej strony nie ma dla nich litości).
Myśl o nich jak o stronach do darmowej reklamy, a nie o miejscu, w którym chcesz się prześcigać z innymi.
Wtedy nie ma ani uzależnienia, ani stresu, ani uzależniania swojego życia od zwykłych zwyczajnych aplikacji.
Teraz są te aplikacje, kiedyś będą inne.
Trochę już tu żyję, to wiem jak się zmieniają w przeciągu lat ;)
A co Wy sądzicie o rezygnacji z social mediów czy ich działaniu? Podzielcie się w komentarzu swoimi spostrzeżeniami.
Komentarze
Prześlij komentarz