Wszystko Ci się w życiu psuje i kupujesz nowe? A dlaczego nie naprawiasz starego tylko wymieniasz na tzw. lepszy model? Po co Ci to?
Oczywiście, ja też kocham nowe sprzęty i nowości rynkowe. Kto ich nie lubi? Nigdy nie należałam jednak do ludzi, którzy co roku wymieniają sprzęty na lepszy model. Oczywiście, gdyby mi ktoś je dawał - nie pogardziłabym niczym, bo wiem jak bardzo ułatwiają życie. Ale ja na wszystko muszę zapracować sama, więc jeżeli mam działające sprzęty, to po co mam je ulepszać i wydawać pieniądze na rzeczy, które już posiadam?
Kiedy psują się sprzęty
Takie podejście do życia miałam od zawsze. Teraz od kilku lat potrzebuje wymiany wszystkich sprzętów na jakich pracuje. Przenośna stacja robocza na jakiej pracuje (mój ukochany, sprawdzony i niezawodny od 10 lat HP Elitebook 8540w) nie działa już bez prądu, przegrzewa się, klawiatura jest uniesiona cały czas do góry, a filmy na youtube muszę renderować przy zerowych lub ujemnych temperaturach i otwartym oknie, bo komputer nie jest tego w stanie udźwignąć. Telefon to stary Sony Xperia sprzed 6 lat, z popękaną szybką i tak małą pojemnością, że nie mogę na nim zainstalować żadnej aplikacji. Ok. 2 lat temu musiałam do niego wrócić jak mi się zespół ukochany LG, którym nagrywałam wszystkie filmy i był moją trzecią ręką. Komputer stacjonarny reanimowałam w ubiegłym roku po kilku latach nieużywania i okazało się, że nie otwiera już wszystkich stron internetowych, bo ma za stare oprogramowanie. Nie mam na czym pracować, nie mam na czym pisać, nie mam czym nagrywać, nie mam na czym obrabiać grafiki, nie mam na czym realizować swoich życiowych projektów, a mimo to robię to jak tylko mogę :) (chociaż jest to okrutnie trudne, męczące i zabiera ogromną ilość czasu). Robię to, mimo, że inni nawet nie tknęliby palcem. Robię to, aby kiedyś tą ciągnącą się sytuacje od kilku lat wreszcie móc zmienić i zakończyć. Nie stękam, nie płacze jak mi bez tego wszystkiego źle, tylko robię - na tyle ile mogę.
Sprzęty zepsuły się kiedy rzucano na mnie czarną magię. Ta ostatnia, która miała mnie uśmiercić, dobiła moje wszystkie działające urządzenia już doszczętnie, a to co działało się równoznacznie, nie pozwoliło zarobić na nowe.
Czemu nie mogę tych wszystkich sprzętów wymienić do teraz, chociaż tak bardzo ich potrzebuje? No cóż... samo życie. Ja mam zawsze pod górkę, więc jak już się na tą ogromną górę wdrapie, to chociaż szczyt będzie przyjemny :)
Nie mam bogatych rodziców, nigdy nie poznałam ludzi, którzy w jakikolwiek sposób mi w czymkolwiek pomogli (wręcz przeciwnie, jeszcze mnie okradali z tego co mi zostało. Mi zawsze w takich sytuacjach chciało się wtedy powiedzieć "nie okradaj biednego, bo skończysz w butach jego", ale dało to także obraz ludzi, których nie chce mieć wokół siebie, i dało obraz samej mnie, że mam ogromną wartość, której nikomu nie oddam - stąd też, była rzucana na mnie czarna magia, której celem jest świadome zniszczenie komuś życia, a nawet uśmiercenie).
Teraz kiedy się już podniosłam, wszystko co teraz zarabiam muszę inwestować w naprawianie przeszłości. Ciągnę zatem życie na zepsutych, wiekowych sprzętach, bo nie mogę w nie zainwestować (jeszcze nie teraz). To nauczyło mnie, że szanuje bardziej każdy z nich i kiedy przyjedzie czas - naprawie je, aby nadal żyły i działały - na znak, że ciągnęły ile sił, kiedy ja byłam na dnie i były ze mną kiedy się podnosiłam, bo na ludzi liczyć nie było można.
Dlaczego warto naprawiać?
W ten sposób nauczyłam się także wartości naprawiania. Dostrzegłam jak wiele rzeczy na świecie jest zepsutych, a mogłyby służyć innym, gdyby tylko je ktoś naprawił. Zaczęłam przez przypadek oglądać filmy, gdzie chodzą po zrujnowanych budynkach i zaskoczyło mnie jaki ogrom takich budynków stoi pustych, wewnątrz których znajduje się czasami pełne wyposażenie, które jedynie wystarczyłoby ustawić, odnowić i nadać miejscu nowej świetności. Ludzie ze wszystkiego korzystają i wyrzucają. Budują, a później zostaje po tym ruina. Niszczą świat, ale nie biorą za to odpowiedzialności, bo przecież ktoś, kiedyś, gdzieś, się tym zajmie - nie oni... ktoś. Ja jestem przyzwyczajona do widoku nieużytków, porzuconych terenów i budynków jednorodzinnych. Widziałam w swoim życiu takich mnóstwo. Budowane kilka lat temu, już teraz mogą stać puste z gotowym dachem, a nawet oknami, bo właściciel działki np. splajtował kiedy przyszła pandemia i nie będzie mógł wymarzonego domu dokończyć. A taki dom.. stoi później pusty i z roku na rok popada w coraz większą ruinę. Czy ktoś go skończy? A w życiu!!! Po co? Lepiej wybudować własny, który może za kilka lat od dnia budowy skończy tak samo, kiedy życie okaże się nieprzewidywalne.
Kiedy ja oglądam takie miejsca myślę sobie - ale bym go dokończyła, ale bym to miejsce odnowiła, ale bym tu posprzątała, ale bym dała komuś nowe życie (jak czasami w tych programach telewizyjnych, że budują ludziom nowy dom, realizują działkę marzeń, czy wykańczają mieszkanie). Inni - uciekają od takich porzuconych miejsc, bo przecież są "brzydkie". Takie "brzydkie" jak moje zepsute sprzęty. Takie "brzydkie" jak starsi ludzie, którzy mają większe doświadczenie życiowe niż nie jeden 20-paro latek, który uznaje, że wszystkie rozumy pozjadał. Takie "brzydkie", bo opuszczone i zaniedbane, bo nie mogły liczyć na przychylnego człowieka, który zobaczyłby w nich potencjał. Takie "brzydkie", bo ktoś kiedyś, kto miał wizję, utracił wszystko i nie mógł tego dokończyć, naprawić, rozwinąć.
Aby cokolwiek w życiu szło, trzeba najpierw wszystko w życiu naprawić. Ja naprawiam życie, naprawiam sprzęty, naprawiam miejsca dla innych, które przez lata były nieużytkami. A kiedy już wszystko jest naprawione, człowiek czuje się lepiej, wszystko w życiu i domu działa, a tereny, które kiedyś były zaniedbane nabierają blasku jakby co najmniej przeszły wizytę w salonie piękności :)
A jak to jest z Wami? Naprawiacie czy wymieniacie na lepszy model? Dostrzegacie możliwości w zniszczonych przedmiotach i miejscach, czy od razu uznajecie, że ich jedyne miejsce to śmietnik? Jakich sprzętów Wam do życia potrzeba, aby móc spełniać własne marzenia i jak radzicie sobie, kiedy tych sprzętów nie macie? Dajcie znać w komentarzu.
A jeżeli jeszcze nie zapoznaliście się z wcześniejszymi wpisami z tej serii, zapraszam pod linki poniżej. Może znajdziecie coś w nich dla siebie.
(#6) Paragon to klucz do twoich finansów
(#8) Analiza, porównanie, wybór
(#9) Idą wakacje - planuj wydatki
------------------------------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz