Kiedy już planujesz rozwijać swoją firmę i już zapoznałeś/aś się z wcześniejszymi wpisami, to pora pomyśleć o tym, kiedy zaczyna być za dużo lub za mało zleceń.
W jednym przypadku firma powinna ruszyć naprzód i zacząć zlecać prace innym. W drugim, kiedy tych zleceń jest zbyt mało, zaczyna się robić ogromny stres, bo może spowodować to upadek działalności. Co zrobić kiedy pojawia się pierwszy kryzys i pytania - co teraz mam zrobić?
Pierwszy kryzys - zbyt dużo zleceń
Kiedyś byłam w sytuacji, w której byłam o krok od zatrudnienia swoich pracowników. Przeważnie zlecałam coś innym, ale w tym przypadku miałam okazję zatrudnić własne osoby do pracy. Miałam taki przesyt obowiązków, że przez 3 miesiące spałam po 3 h dziennie. Nie miałam czasu na nic. Ciągle na kawie lub energetykach. Kiedy się z tym uporałam i wreszcie mogłam kogoś zatrudnić, to dostałam atak nieuczciwej konkurencji. W ubiegłym roku też już planowałam pierwszy etap - zlecania, a tu co - pandemia i oszustka księgowa. Ze wszystkiego zrezygnowałam, bo to nie rzecz w tym, żeby popisać się, że można, ale trzeba to jeszcze utrzymać i utrzymać siebie, a ja nie należę do pasożytów idących na łatwiznę jak niektórzy, i nie chodzę za czyimiś plecami, będąc zawsze z tyłu. To ich zadanie, a nie moje :)
Teraz już w życiu niczego nie planuje, a najwartościowsze plany zostawiam dla siebie, bo złodziei wokół pełno i tylko czyhają i czytają każde zdanie, żeby je powielić u siebie (tak mają ludzie z kompleksami, którzy do niczego w życiu nie doszli sami i niczego nie potrafią w życiu samodzielnie wymyślić). Z takimi lubię trochę pograć, bo to fajne piłki do wprowadzania ich w błąd. Raz im powiesz, że wygrałeś miliony na loterii - uwierzą. Raz im powiesz, że jesteś bankrutem - uwierzą. Raz im powiesz, że jesteś najszczęśliwszą osobą pod słońcem - uwierzą. Raz im powiesz, że Twoje życie to porażka - i też uwierzą. Będą kopiować Cię krok w krok i wierzyć we wszystko co powiesz (nie ważne, czy to prawda czy nie), bo oni są tak zakłamani, że w swoim życiu nie wiedzą co jest prawdą, a co dopiero w cudzym, kiedy wydaje im się, że wiedzą o nim więcej niż Ty :D
Dlaczego nawiązuje do tego tutaj? Bo kiedyś dostałam świetną radę od znajomego i uważam, że to była najlepsza rada pod słońcem, która również i w moim życiu sprawdziła się nie raz.
A oto ona: "Bez względu jak będzie Ci w życiu szło - czy dobrze czy źle, zawsze mów, że idzie Ci źle. Wrogowie będą się cieszyć. Życzliwe osoby pomogą i wesprą. Zawistne osoby będą się cieszyć, a wszystko co Ci lecący na Twoich plecach lub zazdroszczący będą Ci życzyć - odbije się do nich, bo i tak nie poznają nigdy prawdy."
Tak, to było kluczowe zdanie, które wtedy mnie zszokowało, ale im więcej poznawałam zakłamanych i naśladujących mnie oszustów, tym sprawniej potrafiłam nimi grać jak pionkami, żeby sprawdzić jak łatwowierni są w kwestii wierzenia w kłamstwa - bo sami notorycznie kłamią.
W biznesie to bardzo cenna rada. Dlatego tak bardzo bronie swoich praw autorskich, bo żadne zakłamane paskudztwa nie będą mnie okradać. A kiedy i Wy będziecie na etapie rozwoju firmy, będziecie wiedzieć, że to co Wasze, zawsze ma Wasze pozostać! Firma jest jak dziecko - oddalibyście je walkowerem? Sprzedalibyście własne dziecko? Sprzedalibyście pomysł szemranej osobie, która żyłaby z Waszego pomysłu a o Was nikt by nie słyszał? Ja nie, więc mam nadzieję, że Wy też nie jesteście tacy naiwni i kiedy pojawi się kryzys zbyt dużej ilości zleceń nie będziecie o tym krzyczeć światu na prawo i lewo. Za to powoli, metodą prób i błędów, zaczniecie zlecać lub zatrudniać, aż do momentu kiedy staniecie się w tym mistrzami.
I nawiązuje do tego, ponieważ przy dużej ilości zleceń, nigdy nie mów, że masz ich dużo. Zawsze mów, że mało. Jak masz ich mało - też mów, że masz mało. Ludzie i tak słyszą to, co chcą usłyszeć, a wrogowie będą się cieszyć z Twoich krzywd. BA, nawet będą Cię naśladować i zgniatać, żebyś Ty nie miał nic, bo tylko ONI mają mieć - mentalność zakompleksionych ludzi, którzy udają, że nie mają kompleksów (ps. gdyby nie mieli kompleksów, to zajęli by się własnym życiem a nie śledzeniem i naśladowaniem waszego życia).
Jak dla mnie, idealne podejście do biznesu ma właściciel marki DINO - poszukajcie w sieci i poczytajcie. Nikt o nim nie wie. Nikt go nie widział. Tajemniczy jak mało kto (ps. mi się to baaaardzo podoba). A rozwija sieć supermarketów Dino tak szybko, że staje się jednym z najszybciej wzrastających miliarderów w Polsce (czuje, że z tak świetnym podejściem nie tylko w Polsce). Jego podejście jest genialne. Gdyby każdy w biznesie tak funkcjonował jak on, ten świat byłby idealny. A tak - ludzie tylko szukają popularności i władzy, i naśladując i niszcząc innych, próbują na krzywdzie innych budować swoje biznesy, a później chwalą się publicznie, że do czegoś doszli lub mają coś do powiedzenia. Wartościowi ludzie nie szukają popularności, bo znają swoją wartość. Ja też nigdy bym nie chciała być popularna, bo już na studiach zrozumiałam z czym to się je. Chciałabym pomóc ludziom, którzy są w podobnych sytuacjach jak ja, ale na co ta popularność? To jest tylko dla małych ludzi z kompleksami. Człowiek dużego pokroju nigdy nie szuka poklasku.
Ale ja tak zrobiłam jak właściciel Dino :) Ukryłam wszystko przed ludźmi z przeszłości i nieuczciwą konkurencją. Teraz na plecach mam kolejną miernotę i też już to co trzeba, ukryłam i zabezpieczyłam. A to co pozostawiłam jako publiczne, już takie pozostanie (chociaż już 2 razy przemyślę o czym powiedzieć, a o czym nie). Na szczęście ludzie, którzy chcą wzrastać na mnie, nigdy nie dowiedzą się o moich markach. Znają jedną, może dwie lub kilka, które ujawniłam, ale na szczęście o większości nie mają pojęcia. Najwartościowszych nie ujawniam i tak pozostanie - nieuczciwa konkurencja i złodzieje uczą, żeby o tym co najcenniejsze nigdy nie pisnąć słowa - więc ja mam 4 projekty/marki, o których wiem tylko ja (nawet moja rodzina o nich nie wie) :) Nikt nie zapeszy, nikt nie ukradnie, nikt nie skopiuje. Takie moje. Unikalne. W pełni gotowe, czekają na swój czas. :)
Jeżeli będziecie kierować się w życiu rozwojem własnym jak właściciel marki Dino, zajdziecie dużo dalej niż Ci, którzy ciągle muszą szukać aprobaty w sieci i chwalić się, że do czegoś doszli.
Pierwszy kryzys - zbyt mało zleceń
Skoro już wiecie, że przy kryzysie nadmiaru nie warto rozpowiadać światu, że ten nadmiar się ma, to co zrobić kiedy go brak, a bardzo zależy na ratunku firmy i jej rozwoju? W tym przypadku jest dużo trudniej, ale że u mnie było tak notorycznie i w pierwszym i drugim biznesie (sezonowe branże tak mają), to mogę powiedzieć jedno - a co masz do stracenia jak i tak nic nie masz? :)
No właśnie. Ja nie mam nic do stracenia, dlatego próbuje gdzie się da, a przetrwanie napędza. Sami zobaczycie, że przy kryzysie braku poznace siebie. Zobaczycie czy się łatwo poddajecie, czy wręcz przeciwnie - napędzi to Was, bo będzie od tego zależało Wasze życie. Kiedy nie ma pieniędzy, a ma się firmę na karku, w której nie unikniecie opłat, a opłaty za mieszkanie i koszty prowadzenia działalności co miesiąc są jednakowe, to będziecie czekać aż Wam gwiazdka z nieba spadnie? Nie, będziecie musieli zrobić wszystko, żeby zarobić i żeby firma zaczęła zarabiać.
W tym przypadku w pierwszej kolejności polecam jak najszybciej poszerzyć ofertę i ją reklamować, nawet wtedy kiedy coś będzie dla Was nowe. Nauczycie się. Ale to jedyny sposób, aby się ratować. Zadłużenie opłat z jednego miesiąca może nie będzie tak bolesne, ale już z trzech lub pół roku? Są to często koszty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kiedy firma nie zarabia, w pół roku możecie być dłużnikami na kilkadziesiąt tysięcy złotych jak nie więcej. Nie ma na co czekać. Nie macie nic do stracenia. Próbujcie wszędzie i wszystkiego. To Wasze być lub nie być.
No i to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że temat był Wam chociaż troszkę pomocny. Dajcie znać, jak u Was wygląda pierwszy kryzys w działalności. Na plus czy na minus?
A tu poprzednie tematy z tej serii, jeżeli jeszcze nie czytaliście:
#8) Sprzedaż - pierwsze problemy, weryfikacja oferty
------------------------------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz